Amoniak używany jest w firmie do obróbki cieplno-chemicznej.
Bali się, że wybuchnie
- Do azotowania i węgloazotowania, przy hartowaniu materiałów, którymi w tym zakładzie się zajmują, zwłaszcza metalowych - mówi Hieronim Saran, rzecznik Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Chełmnie.
W jednym z pomieszczeń znajdowało się pięć 21-kilogramowych butli z amoniakiem przy dwóch stanowiskach pracy i dziesięć pustych butli po amoniaku.
- Butle stały w pomieszczeniu odpowiednio do tego przygotowanym wyposażonym w dodatkową instalację wentylacyjną - dodaje Hieronim Saran. - Nie ustaliliśmy przyczyny, ale to wypadek: albo zawiódł zawór albo przewód doprowadzający gaz do procesu technologicznego. Prokurator pojechał na miejsce, ustali przyczynę.
Amoniak jest gazem wybuchowym, żrącym, trującym i palnym, więc strażacy zaczęli od sprawdzenia czy nie ma zagrożenia wybuchem.
- Od razu ewakuowaliśmy też 147 pracowników tej firmy i "Ursusa" - zaznacza Saran. - Strażacy, odpowiednio ubrani, weszli do pomieszczenia, aby zakręcić zawory butli.
Polali też wodą, aby niebezpieczny gaz rozproszyć.
Po przewietrzeniu pomieszczeń pracownicy wrócili do swoich zajęć.
Gorzki smak zagrożenia
- Do atmosfery dostało się maksymalnie 20 kilogramów amoniaku - informuje Hieronim Saran. - Przy tej pogodzie nie stwarza to zagrożenia dla zdrowia.
Na szczęście nikt nie ucierpiał. Niektórzy skarżyli się tylko na gorzki posmak w ustach.
- Nikt nie zgłosił dolegliwości, choć pogotowie było na miejscu - dodaje rzecznik PPSP. - Amoniak unosi się w powietrzu, jest lżejszy od niego, więc czuć jego zapach.
Działało dziewięciu strażaków, policja, służby ochrony środowiska, sanepid.
- Właściciel firmy ma zakaz użytkowania instalacji do czasu oceny stanu technicznego instalacji z amoniakiem i zakaz wpuszczania osób postronnych do zakładu - mówi Saran.