Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycięty krajobraz

Dariusz Nawrocki
Dlaczego tak się dzieje, że z olbrzymiego terenu  znika kilkaset drzew, a policji trudno ustalić  sprawców?
Dlaczego tak się dzieje, że z olbrzymiego terenu znika kilkaset drzew, a policji trudno ustalić sprawców?
O pięknej, porośniętej bujnym lasem wyspie na Jeziorze Pniewskim (gm. Gąsawa) pisano legendy, zachwycano się jej urokiem. Teraz dokonano zamachu na jej piękno.

     Nikt jeszcze nie sprawdził, ile drzew i krzewów zniknęło z wyspy. Gęsta roślinność stała się znacznie bardziej uboga. Obserwując dziś wyspę z brzegu można byłoby pokusić się o zliczenie wszystkich drzew, które tam pozostały.
     - To zbrodnia - _mówi wprost prezes Stowarzyszenia Ekologicznego, Janina Drążek.
     Policja szuka
     
Wstępnie zliczono: wokół jeziora wycięto 443 drzewa. Nikt nie wydał na wycinkę zgody. Kara za ten wandalizm będzie ogromna. Mówi się o co najmniej kilku milionach złotych. Dr Ewa Krasicka-Korczyńska, pracownik naukowy katedry Botaniki i Ekologii na Wydziale Rolniczym Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy wyliczyła, iż tylko za zgodę na wycinkę zdrowych krzewów wnioskodawca musiałby zostawić w gminnej kasie ponad milion złotych.
     Policja szuka winowajcy. Mieszkańcy okolicznych wsi bez problemu potrafią go wskazać. Wszyscy wiedzą, kto jest odpowiedzialny za wycinkę. Boją się mówić. Jedynie Zbigniew Korniluk, mieszkaniec Gąsawy, bezgranicznie zakochany w przyrodzie nauczyciel biologii mówi, informuje policję, przedstawia dowody, prowadzi swoje prywatne śledztwo. Jego syn Jakub zrobił setki zdjęć dokumentujących fakt spalania opon, pozostałości po ogniskach, stosy ściętych krzewów, pni, gałęzie pozostawione na lodzie. Podejrzenie pada na Sobolewskich, jedną z bardziej wpływowych rodzin na Pałukach. Jacek Sobolewski dzierżawi teren wokół Jeziora Pniewskiego i samo jezioro od Agencji Nieruchomości Rolnych.
     W trosce o wędkarzy
     
W marcu ubiegłego roku agencja zobowiązała Jacka Sobolewskiego do uporządkowania terenu wokół jeziora. Chodziło o usunięcie gałęzi i wiatrołomów utrudniających dostęp do wody. Dzierżawca "trochę" nadinterpretował słowa płynące z agencji. Złożył wniosek do gminy o pozwolenie na wycięcie krzewów wokół jeziora. Powód? "Zły dostęp wędkarzy do połowu ryb" - napisał. Wniosek złożył 10 lutego br. Tego samego dnia urzędnik gminny obejrzał teren. Na podstawie jego opinii wójt Gąsawy wydał decyzję, w której udzielił zgody na wycinkę suchych, chorych i obumarłych krzewów. Ale zniknęły także... krzewy zdrowe i ponad 400 drzew: wierzby, olchy, sosny, jesiony, brzozy, akacje i głóg. Ustaliła to komisja powołana przez wójta Gąsawy.
     Jacek Sobolewski nie przyznaje się ani do wycinki drzew, ani do spalania opon. Na wycinkę krzewów miał pozwolenie. Więcej jest gotów powiedzieć po zakończeniu dochodzenia prowadzonego przez policję.
     Grzegorz Smytry, kierownik sekcji Gospodarowania Zasobem Agencji Nieruchomości Rolnych w Bydgoszczy, o wycięciu kilkuset drzew wokół jeziora dowiedział się od dziennikarza "Pomorskiej". - _Nie było naszej zgody ani na wycinkę krzewów, ani na wycinkę drzew, a jedynie na uporządkowanie terenu
- mówi. Zapewnia, że wyśle na miejsce swoich pracowników, by zbadali sprawę. We wtorek, a wiec jutro, ma dojść do kolejnej lustracji terenu, tym razem z udziałem przedstawicieli agencji. - Może się okazać, że komisja wyliczyła drzewa, które wycinano przez kilka ostatnich lat. Chcemy również sprawdzić, czy wycinano je rzeczywiście na naszym terenie - _tłumaczy Grzegorz Smytry. Zapewnia, że jeśli okaże się, iż za wycinkę drzew odpowiedzialny jest Jacek Sobolewski, wymówi mu dzierżawę tego terenu. Dziś nie ma pewności, że właśnie on jest winowajcą.
     Głowa boli
     
Liczba nielegalnie ściętych drzew szokuje. Za głowę łapią się samorządowcy, leśnicy, ekolodzy. - _Społeczeństwo postrzega organizacje ekologiczne jako oszołomów, którzy są w stanie się przywiązać do każdego drzewa. Jedne drzewa się sadzi, drugie można wycinać. Można to prowadzić w ramach normalnej gospodarki zadrzewieniowej. Prawo określa, jak to się robi. Są służby odpowiedzialne za cały ten proces. Można wycinać drzewa. Proces ten powinien jednak przynieść zyski danej gminie - _mówi dr Ewa Krasicka-Korczyńska.
     Pani doktor wizytowała teren nad jeziorem. Zauważyła, że próbowano zatuszować wycinkę zdrowych krzewów przyprószając je śmieciami. Przyrodnicy gołym okiem potrafią odróżnić fragment zdrowego krzewu od obumarłego. O tym, czy nad jeziorem wycięto również zdrowe rośliny, wszyscy przekonać się będziemy mogli już wkrótce. Dowody wyjdą same. Zdrowe pędy zaczną piąć się w górę.
     Zbigniew Korniluk z zamiłowania jest wędkarzem. Śmieszy go więc skutek porządkowania terenu przez dzierżawcę jeziora. - _Porządkowanie miało pomóc wędkarzom w dostępie do wody. Dziwię się więc, że wycinane gałęzie wrzucano na lód, kilka metrów od brzegu
. Lód się roztopił, gałęzie gromadzą się wzdłuż linii brzegowej. Wędkarze, którzy zdecydowaliby się zarzucić wędkę, traciliby żyłki i haczyki. - _Nie byliby chyba zadowoleni. _Sugeruje, że wycinka wokół jeziora miała ukrócić działalność wędkarzy łowiących ryby bez pozwolenia dzierżawcy. Teraz bowiem trudniej będzie kłusownikom ukryć się w krzakach, choćby z tego powodu, że ich już tam nie ma.
     Widziałem orła cień
     
Mieszkańców okolic Gąsawy zelektryzowała wiadomość, że masowa wycinka przyczyniła się do tego, iż w gnieździe na jednym z drzew między Łysininem a Pniewami nie pojawia się już orzeł bielik. Sprawa tak dotknęła samorządowców z powiatu żnińskiego i gminy Gąsawa, że postanowili to sprawdzić osobiście. Pod gniazdem znalazł się starosta Zbigniew Jaszczuk oraz wójt Gąsawy Zdzisław Kuczma. Twierdzą, że widzieli orła. - _Schował się w gnieździe, ale jest. Być może wycinka zestresowała go nieco, niemniej nic nie wskazuje na to, by miał opuszczać lasy gminy Gąsawa - _mówi starosta.
     "Na środku głębokiego Jeziora Pniewy znajduje się niewielka wyspa. Brzegi jej oplatają korzenie rosnących na niej olszyn i osiki. Z daleka rzeczywiście wygląda jakby nie była połączona z dnem, lecz swobodnie pływała po jeziorze" - tak zaczyna się legenda spisana przez Feliksa Malinowskiego. Wyspą zachwycali się turyści odwiedzający Pałuki, krainę 130 jezior oraz tysięcy hektarów lasów. Tak było.
     **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska