Śmiertelny wypadek. Karetka uderzyła w drzewo na trasie Sule...
Do tragicznego wypadku doszło około godz. 7.00. Karetka pogotowia ratunkowego jechała w kierunku Sulechowa. Kierowca zjechał na przeciwległy pas ruchu, wypadł na pobocze. Karetka roztrzaskała się o drzewo.
Zobacz wideo: Wypadek karetki na trasie Sulechów-Kije
Siła uderzenia w drzewo była ogromna. Karetka została rozbita i przewróciła się na bok. W tragicznym wypadku zginął Grzegorz Wesołowski, strażak zawodowy z JRG nr 1 w Zielonej Górze i jednocześnie ratownik medyczny.
Ranny kierowca został zabrany do szpitala śmigłowcem pogotowia ratunkowego. To strażak ochotnik. Lekarz z karetki wyszedł o własnych siłach. Nie doznał poważniejszych obrażeń.
Odpoczywaj w spokoju po dyżurach, Grzesiu... Setki osób poże...
Śledztwo w sprawie przyczyny wypadku cały czas trwa. – Nie pojawia się w śledztwie wątek zaśnięcia kierowcy karetki – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Prokuratura czeka jeszcze na wyniki analizy krwi kierującego karetkę. – Jest badana pod kątem alkoholu oraz narkotyków – mówi prokurator Fąfera. Dopiero po otrzymaniu wyników będą podejmowane kolejne decyzje w śledztwie.
Pogrzeb Grzegorza Wesołowskiego - strażaka, ratownika medycznego, harcerza, trenera psów ratowniczych..., odbył się 15 maja. Żegnaały go tłumy. - -Widzisz? Serce Twego psa pęka. Nasze serca również - zwracał się wtedy do zmarłego Grzegorza Wesołowskiego, poseł Jacek Kurzępa, który znał go jeszcze z czasów harcerstwa. - Zebrali się tu twardzi ludzie, w różnych mundurach, którzy niejedno widzieli. Można by powiedzieć, że łzy mają na postronku, kontrolują emocje. Ale ten czas, w którym nas tutaj wszystkich zgromadziłeś, niech będzie również czasem prawa do tego, żeby móc popłakać. Jest powód. Prócz łkania naszych serc, mamy w sobie jeszcze jedną powinność. Niesienia Ciebie, Grzesiu, w naszej serdecznej pamięci. Jeśli współczesność potrzebuje bohaterów, to jesteś nim Ty.
- Podobno o zmarłych należy mówić dobrze albo wcale - mówił Grzegorz Buda, z OSP Jarogniewice, w której, jako ochotnik, działał G. Wesołowski. Tutaj strażak szkolił też psy do akcji poszukiwawczych. - Mało jest takich rzeczy, które my moglibyśmy powiedzieć źle o Grześku. Może jedynie to, że mało kto potrafił dorównać mu tempa.
Grzegorz Wesołowski na co dzień pracował jako strażak w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze. Jednocześnie był też ratownikiem medycznym. Nie zapominał o działalności w Ochotniczej Straży Pożarnej... Koledzy z tych organizacji pożegnali go syrenami. A harcerze z Zielonogórskiego Obwodu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, słowami: Czuwaj, druhu drużynowy.
Zmarły został pośmiertnie odznaczony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Złotą Odznaką Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej.