Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek karetki na trasie Sulechów - Kije. Zginął w niej strażak i ratownik medyczny. Jak doszło do tragedii? Sprawę wciaż bada prokuratura

red
Do wypadku karetki, w którym zginął strażak, doszło na trasie Sulechów - Kije.
Do wypadku karetki, w którym zginął strażak, doszło na trasie Sulechów - Kije. Piotr Jędzura
Do wypadku doszło w środę, 9 maja, na trasie Sulechów-Kije. Karetka pogotowia ratunkowego uderzyła w drzewo. Zginął strażak, który był również ratownikiem medycznym. Śledztwo świebodzińskiej prokuratury rejonowej trwa.
Do tragicznego wypadku doszło w środę, 9 maja, na trasie Sulechów-Kije. Rozpędzona karetka pogotowia ratunkowego uderzyła w drzewo. Zginął strażak, który był również ratownikiem medycznym. Kierowca został zabrany do szpitala śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego. Lekarzowi nic się nie stało.Do tragicznego wypadku doszło przed godz. 7.00. Najprawdopodobniej karetka pogotowia ratunkowego jechała w kierunku Sulechowa. – Z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn kierowca karetki zjechał na przeciwległy pas ruchu i tam na poboczu uderzył w drzewo – mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.Siła uderzenia w drzewo była ogromna. Karetka została kompletnie rozbita. Przewróciła się na bok. Ma zmiażdżony przód. Na miejsce natychmiast dojechały służby ratunkowe. Niestety w wypadku zginęła jedna osoba. To strażak zawodowy i zarazem ratownik medyczny. Ranny kierowca został zabrany do szpitala śmigłowcem pogotowia ratunkowego. To strażak ochotnik. Lekarz z karetki wyszedł o własnych siłach. Nie doznał poważniejszych obrażeń.Droga w miejscu wypadku jest zablokowana. Pracują tu policjanci z zielonogórskiej drogówki oraz prokurator, którzy mają wyjaśnić dokładny przebieg zdarzenia. W tragicznym wypadku zginął strażak zawodowy z JRG nr 1 w Zielonej Górze. – To wielka starta i smutek dla całego lubuskiego garnizonu straży pożarnej – mówi mł. bryg. Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskich strażaków. Strażak, który zginął w wypadku był świetnym pracownikiem i członkiem grupy ratowników wysokościowych. W kraju był znanym przewodnikiem psów tropiących, który profesjonalnie zajmował się ich szkoleniami.Do tragicznego wydarzenia odniósł się także Janusz Kubicki. - To bardzo trudne, kiedy umiera w wypadku ktoś, kto ryzykuje własnym życiem, żeby pomóc innym - skomentował  Janusz Kubicki. Prezydent Zielonej Góry dodał również, że wypadku mogłoby nie być, gdyby nie gęsto posadzone przy drodze drzewa. - Czasami chciałbym je wszystkie powycinać. Te drzewa sadzono, kiedy jeżdżono bryczką, a teraz poruszamy się samochodami i są to po prostu niebezpieczne miejsca - uważa prezydent miasta. Zobacz też wideo: KRYMINALNY CZWARTEK - 3.05.2018 - Werbowali kobiety, zmuszali je do prostytucji. Uczynili sobie z tego stałe źródło dochodu. Zatrzymała ich lubuska policja

Śmiertelny wypadek. Karetka uderzyła w drzewo na trasie Sule...

Do tragicznego wypadku doszło około godz. 7.00. Karetka pogotowia ratunkowego jechała w kierunku Sulechowa. Kierowca zjechał na przeciwległy pas ruchu, wypadł na pobocze. Karetka roztrzaskała się o drzewo.

Zobacz wideo: Wypadek karetki na trasie Sulechów-Kije

Siła uderzenia w drzewo była ogromna. Karetka została rozbita i przewróciła się na bok. W tragicznym wypadku zginął Grzegorz Wesołowski, strażak zawodowy z JRG nr 1 w Zielonej Górze i jednocześnie ratownik medyczny.

Ranny kierowca został zabrany do szpitala śmigłowcem pogotowia ratunkowego. To strażak ochotnik. Lekarz z karetki wyszedł o własnych siłach. Nie doznał poważniejszych obrażeń.

We wtorek, 15 maja, setki mieszkańców pożegnało tragicznie zmarłego Grzegorza Wesołowskiego - strażaka, ratownika medycznego, harcerza, trenera psów ratowniczych...Grzegorz Wesołowski zginął tragicznie 9 maja. Karetka, którą wracał z interwencji sulechowskiego pogotowia ratunkowego, gdzie był ratownikiem, uderzyła w drzewo. Jego bliscy mówią, że odszedł, tak jak żył - na służbie, zawsze gotowy, by nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Jako ratownik medyczny, ale i strażak, harcerz, trener psów ratowniczych. We wtorek żegnały go setki osób, w tym przedstawiciele władz wojewódzkich, miejskich. -Widzisz? Serce Twego psa pęka. Nasze serca również - zwrócił się do zmarłego Grzegorza Wesołowskiego, poseł Jacek Kurzępa, który znał go jeszcze z czasów harcerstwa. - Zebrali się tu twardzi ludzie, w różnych mundurach, którzy niejedno widzieli. Można by powiedzieć, że łzy mają na postronku, kontrolują emocje. Ale ten czas, w którym nas tutaj wszystkich zgromadziłeś, niech będzie również czasem prawa do tego, żeby móc popłakać. Jest powód. Prócz łkania naszych serc, mamy w sobie jeszcze jedną powinność. Niesienia Ciebie, Grzesiu, w naszej serdecznej pamięci. Jeśli współczesność potrzebuje bohaterów, to jesteś nim Ty. - Podobno o zmarłych należy mówić dobrze albo wcale - mówił Grzegorz Buda, z OSP Jarogniewice, w której, jako ochotnik, działał G. Wesołowski. Tutaj strażak szkolił też psy do akcji poszukiwawczych. -  Mało jest takich rzeczy, które my moglibyśmy powiedzieć źle o Grześku. Może jedynie to, że mało kto potrafił dorównać mu tempa. I to zarówno, jeśli chodzi o plany, jak i o pracę... Każdy, kto choć raz spotkał Grześka, miał pewność, że jest to profesjonalista w każdym calu. Był ratownikiem z krwi i kości i nigdy nie było takiego momentu, w którym przestawał nim być... To, z czym dzisiaj musimy się tu wszyscy zmierzyć, jest dla nas czymś, czego nie jesteśmy w stanie pojąć. Bo jak zrozumieć, że z tego świata został zabrany człowiek, który codziennie sprawiał, że ten świat stawał się lepszy? Dlaczego został zabrany człowiek, który codziennie ten świat ratował?Grzegorz Wesołowski na co dzień pracował jako strażak w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze. Jednocześnie był też ratownikiem medycznym. Nie zapominał o działalności w Ochotniczej Straży Pożarnej... Koledzy z tych organizacji pożegnali go syrenami. A harcerze z Zielonogórskiego Obwodu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, słowami: Czuwaj, druhu drużynowy.  Ogniomistrz Grzegorz Wesołowski został pośmiertnie odznaczony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Złotą Odznaką Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej.

Odpoczywaj w spokoju po dyżurach, Grzesiu... Setki osób poże...

Śledztwo w sprawie przyczyny wypadku cały czas trwa. – Nie pojawia się w śledztwie wątek zaśnięcia kierowcy karetki – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Prokuratura czeka jeszcze na wyniki analizy krwi kierującego karetkę. – Jest badana pod kątem alkoholu oraz narkotyków – mówi prokurator Fąfera. Dopiero po otrzymaniu wyników będą podejmowane kolejne decyzje w śledztwie.

Pogrzeb Grzegorza Wesołowskiego - strażaka, ratownika medycznego, harcerza, trenera psów ratowniczych..., odbył się 15 maja. Żegnaały go tłumy. - -Widzisz? Serce Twego psa pęka. Nasze serca również - zwracał się wtedy do zmarłego Grzegorza Wesołowskiego, poseł Jacek Kurzępa, który znał go jeszcze z czasów harcerstwa. - Zebrali się tu twardzi ludzie, w różnych mundurach, którzy niejedno widzieli. Można by powiedzieć, że łzy mają na postronku, kontrolują emocje. Ale ten czas, w którym nas tutaj wszystkich zgromadziłeś, niech będzie również czasem prawa do tego, żeby móc popłakać. Jest powód. Prócz łkania naszych serc, mamy w sobie jeszcze jedną powinność. Niesienia Ciebie, Grzesiu, w naszej serdecznej pamięci. Jeśli współczesność potrzebuje bohaterów, to jesteś nim Ty.

- Podobno o zmarłych należy mówić dobrze albo wcale - mówił Grzegorz Buda, z OSP Jarogniewice, w której, jako ochotnik, działał G. Wesołowski. Tutaj strażak szkolił też psy do akcji poszukiwawczych. - Mało jest takich rzeczy, które my moglibyśmy powiedzieć źle o Grześku. Może jedynie to, że mało kto potrafił dorównać mu tempa.

Grzegorz Wesołowski na co dzień pracował jako strażak w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze. Jednocześnie był też ratownikiem medycznym. Nie zapominał o działalności w Ochotniczej Straży Pożarnej... Koledzy z tych organizacji pożegnali go syrenami. A harcerze z Zielonogórskiego Obwodu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, słowami: Czuwaj, druhu drużynowy.
Zmarły został pośmiertnie odznaczony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Złotą Odznaką Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej.

SETKI LUDZI POŻEGNAŁY GRZEGORZA WESOŁOWSKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska