MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek przed chojnicką szkołą był pozorowany. Akcja jednak prawdziwa [zdjęcia]

Anna Zajkowska
- Nie wiedziałyśmy, że ludzie są wycinani z samochodów. Wygląda to ciekawie, ale też przerażająco - mówią Sara Pyrszik i Martyna Klaman ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Chojnicach.W poniedziałek (19 lutego) na boisku szkolnym odbył się pozorowany wypadek. Dla ponad 200 uczniów placówki była to doskonała okazja, by na żywo i z bliska móc podejrzeć pracę straży pożarnej i pogotowia ratunkowego. Dzieci zobaczyły także, jak w przypadkach gdy ktoś zbiega z miejsca zdarzenia, działa policja.Działania rozpoczęły się w momencie, kiedy na miejsce zdarzenia przyjechało auto, którego pasażerowie zareagowali i udzielili pomocy. Było ich czworo. Szybko podzielili się zadaniami i rozpoczęli działania. Jedna osoba zabezpieczyła miejsce wypadku, druga sprawdziła poszkodowanych w jednym aucie, kolejna w drugim. Po szybkim rozeznaniu zadzwonili pod numer 998 (straż pożarna) i zdali relację. Po 5 minutach na miejscu pojawił się zastęp Państwowej Straży Pożarnej oraz OSP z Charzyków. Dwie minuty po nich przyjechała pomoc medyczna. Od tego momentu świadkowie wypadku mogli zaprzestać swoich działań ratunkowych. Medycy przejęli trzech poszkodowanych. Wśród nich jeden był nieprzytomny. Inny potrzebował opatrzenia rany głowy. Trzecią osobę strażacy musieli zabezpieczyć i wyciąć z samochodu, który na skutek uderzenia się przewrócił. Ta część akcji ratunkowej zrobiła na obserwujących  największe wrażenie.- To było straszne, ale też bardzo ciekawe. Nie wiem, jak bym się zachowała, gdybym to ja była na miejscu świadków albo tej zakleszczonej osoby. Ćwiczenia się skończyły, a ja cały czas mam dreszcze  - wyznała Marika Urbańska. - Cały czas się zastanawiam, jak bym się zachował w tej sytuacji. Nie wiedziałbym do końca co zrobić, ale chyba świadomość, że  trzeba pomóc, włączyłaby jakiś instynkt - dodał Szymon Bruski. Sarę Pyrszik i Martynę Klaman oprócz wycinania poszkodowanych z samochodu zaskoczyło, że strażacy przed tą czynnością założyli poszkodowanej na głowę koc. - W filmach to wygląda zupełnie inaczej. Przestraszyłabym się chyba jeszcze bardziej, ale z drugiej strony dzięki temu szkła i  jakieś opiłki blachy nie wbiłyby mi się w twarz - komentują dziewczyny.
- Nie wiedziałyśmy, że ludzie są wycinani z samochodów. Wygląda to ciekawie, ale też przerażająco - mówią Sara Pyrszik i Martyna Klaman ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Chojnicach.W poniedziałek (19 lutego) na boisku szkolnym odbył się pozorowany wypadek. Dla ponad 200 uczniów placówki była to doskonała okazja, by na żywo i z bliska móc podejrzeć pracę straży pożarnej i pogotowia ratunkowego. Dzieci zobaczyły także, jak w przypadkach gdy ktoś zbiega z miejsca zdarzenia, działa policja.Działania rozpoczęły się w momencie, kiedy na miejsce zdarzenia przyjechało auto, którego pasażerowie zareagowali i udzielili pomocy. Było ich czworo. Szybko podzielili się zadaniami i rozpoczęli działania. Jedna osoba zabezpieczyła miejsce wypadku, druga sprawdziła poszkodowanych w jednym aucie, kolejna w drugim. Po szybkim rozeznaniu zadzwonili pod numer 998 (straż pożarna) i zdali relację. Po 5 minutach na miejscu pojawił się zastęp Państwowej Straży Pożarnej oraz OSP z Charzyków. Dwie minuty po nich przyjechała pomoc medyczna. Od tego momentu świadkowie wypadku mogli zaprzestać swoich działań ratunkowych. Medycy przejęli trzech poszkodowanych. Wśród nich jeden był nieprzytomny. Inny potrzebował opatrzenia rany głowy. Trzecią osobę strażacy musieli zabezpieczyć i wyciąć z samochodu, który na skutek uderzenia się przewrócił. Ta część akcji ratunkowej zrobiła na obserwujących największe wrażenie.- To było straszne, ale też bardzo ciekawe. Nie wiem, jak bym się zachowała, gdybym to ja była na miejscu świadków albo tej zakleszczonej osoby. Ćwiczenia się skończyły, a ja cały czas mam dreszcze - wyznała Marika Urbańska. - Cały czas się zastanawiam, jak bym się zachował w tej sytuacji. Nie wiedziałbym do końca co zrobić, ale chyba świadomość, że trzeba pomóc, włączyłaby jakiś instynkt - dodał Szymon Bruski. Sarę Pyrszik i Martynę Klaman oprócz wycinania poszkodowanych z samochodu zaskoczyło, że strażacy przed tą czynnością założyli poszkodowanej na głowę koc. - W filmach to wygląda zupełnie inaczej. Przestraszyłabym się chyba jeszcze bardziej, ale z drugiej strony dzięki temu szkła i jakieś opiłki blachy nie wbiłyby mi się w twarz - komentują dziewczyny. Anna Zajkowska
- Nie wiedziałyśmy, że ludzie są wycinani z samochodów. Wygląda to ciekawie, ale też przerażająco - mówią Sara Pyrszik i Martyna Klaman ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Chojnicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska