https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok za głodzenie psa dla Hanny L.

Anna Klaman
Hanna L. musi zapłacić karę grzywny za zagłodzenie psa.
Hanna L. musi zapłacić karę grzywny za zagłodzenie psa. sxc.hu
Hanna L. za głodzenie dwuletniej suczki dostała w sądzie kilkaset złotych grzywny. Dlaczego dwa inne psy nadal jej zostawiono?

Zdaniem Kamili Grzelak z chojnickiego schroniska, także i pozostałe psy powinny być czterdziestoletniej kobiet z Chojnat odebrane. - Interweniowałam w tej sprawie kilkakrotnie u dzielnicowego, ale co się z tymi psami dzieje, nie wiem. Nie otrzymywałam odpowiedzi. Pewnie wkrótce sama pojadę tam na kontrolę - mówi.

Suczkę Hannie L. zabrano 1 grudnia ub.r. po interwencji sąsiadów. Pies nie miał odpowiedniej budy, choć mrozy sięgały wtedy 20 stopni poniżej zera. - Nie było posłania i słomy - mówi Kamila Grzelak. - Suczka była wychudzona, nie miała ani wody, ani jedzenia.

Zwierzę było także w okropnym stanie psychicznym. Pracownikom schroniska nie było łatwo je odkarmić. Suczka długo nie przybierała na wadze, a jej zachowanie świadczyło o tym, co ją spotkało. Gdy dostała wodę w misce, przysuwała ją bliżej siebie, a gdy jej nie wypiła, wylewała ją. Kocyk również natychmiast zagarniała. Zabiedzone zwierzę po trzech miesiącach trafiło do adopcji. Choć nie było łatwo, bo straszliwe doświadczenia odbiły się na jego psychice. - W marcu znalazł się ktoś, kto je pokochał - cieszy się Grzelak.

Dodajmy, że suczka było zabiedzona, choć właścicielka pracowała w... branży mięsnej. Wystarczyłoby zmielić kości, ugotować z kaszą. Jak tłumaczyła się Hanna L.? Stwierdziła, że ze względu na pracę w systemie zmianowym brakowało jej czasu na opiekę. Kobieta nadal ma u siebie dwa inne psy: bernardyna i kundelka. Nie odebrano ich, bo L. trzyma je w szopie-graciarni. - Moim zdaniem te psy również powinny być tej pani odebrane - mówi Grzelak. - Warto sprawdzić, jak opiekuje się nimi. Prosiłam o to policjantów, ale nie otrzymałam dotąd od nich odpowiedzi.
Okazało się, że ostatnio zmienił się dzielnicowy. Nowy jeszcze u Hanny L. nie był. - Naczelnik Tomasz Kąkolewski powiedział mi, że zleci dzielnicowemu, by jeszcze dziś po południu tam pojechał sprawdzić sytuację - powiedziała nam wczoraj Renata Konopelska-Klepacka, rzeczniczka chojnickiej policji.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
czy już wiadomo co z pozostałymi pieskami? oczywiste jest, że powinny być oderbane. skoro ta baba nie miałą czasu nakarmić tego jednego to co dopiero tamte dwa? poza tym bernardyn potrzebuje dużo ruchu, troski, dbania o sierść. czy ktoś kiedyś widział by był wyprowadzany na spacery? zamknać to babsko w szopie.
janajbardziej!!! i nie dać żreć krowie przez tydzień!!
L
Lidia
czy już wiadomo co z pozostałymi pieskami? oczywiste jest, że powinny być oderbane. skoro ta baba nie miałą czasu nakarmić tego jednego to co dopiero tamte dwa? poza tym bernardyn potrzebuje dużo ruchu, troski, dbania o sierść. czy ktoś kiedyś widział by był wyprowadzany na spacery? zamknać to babsko w szopie.
n
nieee
Ja również jestem Hanna L. , Hanna Labczyńsa. Czuje się oburzona, ze gazeta nie podała nazwiska tej kobiety. Też jestem z Chojnat i juz ludzie myślą że to ja. Chociaż nie mam psa!
H
Hanna
Ja też się nazywam Hanna L., ale się nie oburzam, bo przecież na świecie wiele osób z takimi inicjałami. A pewnie nie można podać nazwiska, skoro jest wyrok na tę panią...

Ja również nazywam się Hanna L. ale moi znajomi wiedzą, że na drugie mam Lidia, czyli Hanna Lidia L. Zresztą... ja nawet psa nie mam.
j
ja
Ja też się nazywam Hanna L., ale się nie oburzam, bo przecież na świecie wiele osób z takimi inicjałami. A pewnie nie można podać nazwiska, skoro jest wyrok na tę panią...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska