Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywiadówka w sieci

Joanna Grzegorzewska [email protected]
Jarosław Durszewsicz, dyrektor LO nr 1 w  Bydgoszczy, przymierza się do zainstalowania  w swojej szkole komputerowego dziennika.
Jarosław Durszewsicz, dyrektor LO nr 1 w Bydgoszczy, przymierza się do zainstalowania w swojej szkole komputerowego dziennika. Wojciech Wieszok
Jedynka z klasówki, wagary, wybita szyba - nic się już nie ukryje przed rodzicami. Wszystkie "potknięcia" ucznia są skrzętnie zapisywane przez przez nauczycieli i wpuszczane do Internetu.

     Czego jeszcze rodzice mogą dowiedzieć się przez Internet? Ano, zobaczą uwagi na temat zachowania, nieprzygotowania do lekcji, informację o tym, że ich dziecko znowu zapomniało zeszytu, nie przeczytało lektury, rzuciło kapciem w koleżankę z klasy, nie odrobiło zadania domowego, notorycznie spóźnia się na matematykę, a z "wuefu" się urywa. ...
     Teraz gimnazjalista nie może mamie powiedzieć, że "pani nic nie zadała", jeśli zadała, bo kłamstwo i tak wyjdzie na jaw. Jeśli nawet nie następnego dnia, to za dwa, trzy - na pewno.
     Teraz rodzic nie powie zawstydzony na wywiadówce: - Wagary? Same dwóje? Syn mówił , że radzi sobie świetnie!
     Teraz rodzic nie powie zaskoczony: - Nie wiedziałem, że moja córka jest aż tak dobra.
     Nie powie, bo w Internecie znajdzie nie tylko same złe wiadomości, ale również wzmiankę o sukcesach dziecka. Idealnie zaliczone dyktando z języka polskiego, pochwała za aktywność - w tak zwanym dzienniku elektronicznym znajduje się wszystko.
     Znajduje czy znajdzie? Elektroniczny dziennik to chyba fantazja, mrzonka, sprawa dalekiej przyszłości.
     Nieprawda. Tak już jest w Zespole Szkół im. Ignacego Łukasiewicza w Policach, w województwie zachodniopomorskim. To w tej szkole działa system zwany dziennikiem elektronicznym.
     Kliknąć w ikonkę i problem z głowy
     
- Zastanawialiśmy się, jak ożywić kontakty między nami a rodzicami. Co zrobić, żeby rodzic na bieżąco mógł kontrolować postępy dziecka w nauce i, jeśli zajdzie taka potrzeba, odpowiednio wcześniej zareagować - _mówi Beata Golisowicz, dyrektor polickiej szkoły. Nie jest przecież tajemnicą, że rodzice nie zawsze mają czas na szkołę, na rozmowy z wychowawcą. Nie zawsze mają czas na wywiadówkę, a co dopiero na odwiedziny poza ustalonym terminem. Można zadzwonić, ktoś powie. Można, ale po co, jeśli dziecko na pytanie "co w szkole", zapewnia, że "w porzo" albo "nic nowego".
     Rodzice uczniów z Zespołu Szkół w Policach są - podobno - zadowoleni. Jeszcze rok temu dostęp do Internetu miała tylko jedna trzecia z nich, dzisiaj - połowa. I grupa ta - z dnia na dzień - robi się coraz większa. -
Tak po cichu myślę, że to dzięki naszemu elektronicznemu dziennikowi. Zmobilizowaliśmy trochę rodziców, choć - oczywiście - nikt na nikogo nie naciskał. To miał być przecież tylko jeszcze jeden sposób na kontakt ze szkołą - i proszę - sami jesteśmy zaskoczeni.
     Spotkanie przed monitorem
     
- _Może to i dobry pomysł. IZ pewnością, kiedyś - ale nie za mojej kadencji - będzie to nawet konieczność. Ale ja nie wyobrażam sobie kontaktu z rodzicami przez Internet! Nic nie zastąpi rozmowy twarzą w twarz - _mówi Jolanta Krawczyk, dyrektor toruńskiego Liceum Ogólnokształcącego nr 4. - _Obawiałabym się, że do tego właśnie mogłoby dojść. Rodzice - mając wszystkie informacje na wyciągnięcie ręki, przestaliby przychodzić do szkoły.

     - Chciałoby się mieć częstszy kontakt z rodzicami niż tylko raz w miesiącu podczas wywiadówki. Czy dziennik elektroniczny byłby wyjściem? Pomysł jest ciekawy, bo kontakt z rodzicami jest teraz utrudniony. Ale chyba lepiej spotykać się raz w miesiącu z człowiekiem niż przez cały rok z monitorem - komentuje Barbara Będkowska, dyrektor Zespołu Szkół nr 12 w Toruniu._
     
- Co ciekawe - _mówi na to dyrektor polickiej szkoły. - _Od kiedy mamy dziennik elektroniczny, kontakty między nauczycielami a rodzicami znacznie się ożywiły. Widzimy w szkole rodziców, którzy wcześniej mieli problemy z przyjściem na wywiadówkę. _Dlaczego? Rodzic widząc, że jego dziecko ma kiepskie oceny, wagaruje lub notorycznie się spóźnia na lekcje, chce to wyjaśnić. Chce dowiedzieć się w czym tkwi problem, chce zaradzić temu, nim jest za późno. Zdarzały się przecież sytuacje, w których matka o problemach syna dowiadywała się po pół roku, a nawet dopiero przed samym zakończeniem roku szkolnego. Dziennik elektroniczny może temu zapobiec. Jest przecież "oprócz", nie "zamiast".

Dziennik elektroniczny

Dziennik elektroniczny

- Policki dziennik elektroniczny, to system, dzięki któremu rodzice - nie ruszając się z domu - mogą kontrolować postępy swoich dzieci. g Dostęp do bazy danych możliwy jest tylko poprzez Internet.
- Każdemu rodzicowi szkoła przyznaje indywidualny login i hasło.
- Rodzic, żeby poznać oceny swojego dziecka, musi wejść na stronę internetową szkoły i zalogować się; po zalogowaniu - na stronie wyświetlają informacje dotyczące tylko tego jednego ucznia.
Ponieważ dostęp do Internetu jest coraz bardziej popularny, pomyśleliśmy, że to dobra droga. I udało się - opowiada dyrektor Golisowicz. - Wystarczy wejść na internetową stronę szkoły, kliknąć w ikonkę, zalogować się - każdy z rodziców ma swój indywidualny login i hasło - i gotowe! Wyświetlają się wszystkie informacje o danym uczniu!

     - Problem może tkwić w czymś innym. Jestem przekonany, że kiedyś - za jakieś dwadzieścia, trzydzieści lat - wszystkie szkoły będą tak kontaktować się z rodzicami - ocenia Januariusz Stodolny, dyrektor szkoły w Dąbrowie Chełmińskiej. - Oczywiście, ja też chciałbym mieć taki system u siebie. I powiedzmy, że nawet teraz go zamontuję. I co? Rodzice moich uczniów nie mają pieniędzy na obiad dla swoich dzieci, a co dopiero mówić o komputerach! W mojej szkole tylko 6 procent rodziców ma dostęp do Internetu! I to pewnie szybko się nie zmieni - kończy i dodaje, że dziennik elektroniczny to jest przyszłość, ale dla dużych szkół miejskich.
     To kosztuje, to jest za drogie
     
Jedni nauczyciele mówią o dodatkowej robocie, o tym, że każdy z nich ma mnóstwo papierkowej roboty, że wystarczająco dużo problemów jest z dziennikiem tradycyjnym. Inni narzekają na brak funduszy. Jarosław Durszewicz, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Bydgoszczy wymienia: - Komputery, należałoby kupić dla każdego nauczyciela, czyli 78. Żeby nie wyrywali sobie klawiatury z rąk. Poza tym sieć, łącza, wtyczki... To kosztuje. Uruchomię ten system, na pewno, ale dopiero wtedy, kiedy będzie mnie na stać. Czyli, być może, za kilka lat.
     Dyrektor Golisowicz: - To rzeczywiście kosztuje. Nas też nie byłoby stać na komputer dla każdego nauczyciela. Dlatego zatrudniliśmy dwie panie, które wklepują informacje z dziennika papierowego do komputera. _A uwagi o zachowaniu uczniów? Nauczyciele zapisują je na karteczkach i wrzucają do specjalnej szuflady.__Dyrektor nie chce jednak zdradzić, ile to wszystko razem szkołę kosztuje. Podpowiada tylko, żeby warto uśmiechnąć się do Rady Rodziców. To pomaga, podobno.
     Nie wszystkie szkoły chcą się jednak uśmiechać, nie wszystkie chcą mieć elektroniczny dziennik dla rodziców. Niektóre za to chcą posiadać - jak bydgoska "jedynka" - program, w którym oprócz arkuszy organizacyjnych, księgowości, jest tak zwany "komputerowy dziennik lekcyjny" (szkoła nawet go kupiła, a uruchomi w bliżej nieokreślonej przyszłości). Program ten pozwala gromadzić informacje dotyczące poszczególnych uczniów, zebrane w ciągu wszystkich lat nauki. Sporządza statystykę frekwencji, statystykę ocen. Przechowuje też tematy lekcji, plany zajęć uczniów, telefony rodziców. Jest to jednak dziennik dla nauczycieli, nie dla rodziców, którzy o postępach dziecka mogą być - w tym systemie - informowani tylko za pomocą poczty elektronicznej.
     Dyrektor Golisowicz:
- Nie kupiliśmy gotowego programu. Poprosiliśmy informatyków o stworzenie go specjalnie dla rodziców.
     A uczniowie przeżyją
     A co o tym myślą młodzi ludzie? - Dziennik elektroniczny? Ale stres, już nic się nie ukryje. To... to krępujące - mówi Julia Boberska z Gimnazjum nr 52 w Bydgoszczy. Jej starsza koleżanka Sylwia Raniecka (LO18) śmieje się: - Rodzice zdecydowanie za dużo będą wiedzieli. Zdecydowanie. Ale da się przeżyć. _
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska