Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzruszający list pacjenta oddziału paliatywnego szpitala w Inowrocławiu. Przeczytajcie koniecznie

OPRAC.: (FI)
"Jestem pogodzony i spokojny, nawet ze szczyptą humoru, że ta przygoda zwana życiem tak dla mnie się kończy. Jak się ma tak zaawansowany wiek (90+), to cóż można więcej chcieć" - napisał w liście do redakcji Włodzimierz Jachim.
"Jestem pogodzony i spokojny, nawet ze szczyptą humoru, że ta przygoda zwana życiem tak dla mnie się kończy. Jak się ma tak zaawansowany wiek (90+), to cóż można więcej chcieć" - napisał w liście do redakcji Włodzimierz Jachim. Archiwum
Do naszej redakcji dotarł wzruszający list. Napisał go komandor ppor. rez. Włodzimierz Jachim, pacjent oddziału paliatywnego w Szpitalu Wielospecjalistycznym im. dra Ludwika Błażka w Inowrocławiu.

A oto treść listu:

"W przeciągu kilu lat, po raz drugi trafiłem w podwoje wielkiego gmachu Szpitala Wielospecjalistycznego im L. Błażka w Inowrocławiu.

Zostałem przyjęty na badania i leczenie. Wcześniej byłem leczony w czterech oddziałach. Z tych spotkań wyniosłem wielce korzystne i ugruntowane przeświadczenie o bardzo dobrze realizowanej przez nasz szpital misji niesienia pomocy medycznej mieszkańcom miasta i okolicy. Personel pracuje na pełnych obrotach. Spośród wydziałów, z którymi się zetknąłem, za organizację pracy, skuteczność i tempo świadczonych usług wyróżniłbym: okulistykę, szpitalny oddział ratunkowy i oczywiście paliatykę. W tej kolejności. Cały personel naszego szpitala jest u mnie w wielkim poważaniu.

Ale nie o szpitalu będzie tu mowa. Szpital to odrębny temat na mocniejsze pióro. Mowa będzie o jednym tylko, ale jakże ważnym oddziale. Nazywa się Oddział Opieki Paliatywnej.

Pod koniec pierwszej dekady marca br. w związku z silnymi bólami brzucha zostałem przyjęty do szpitalnego oddziału ratunkowego. Z miejsca rozpoczęły się intensywne badania na całej maszynerii technicznej, jaką szpital dysponuje. Trwały do późnych godzin nocnych. Następnie po dodatkowych konsultacjach wyjaśniono mi z czym przybyłem. Dostałem jak obuchem w głowę. Rak płuc z przerzutami! Tę hiobową wieść zakomunikował mi jako pierwszy kierownik SOR. I zrobił to z klasą. Ale myliłby się ktoś, kto by sądził, że od tego momentu powinienem być gruntownie załamany i w ponurym nastroju. Do życia podchodzę optymistycznie i jak mnie spotka coś złego, to tłumaczę sobie, że mogło być gorzej.

Co było dalej? Z SOR-u przeniesiony zostałem na Oddział Wewnętrzny. Nie upłynęło wiele czasu i na drugi dzień znalazłem się tam, gdzie w tej sytuacji znaleźć się powinienem - pod skrzydłami wielce troskliwej, milej i sympatycznej pani Małgorzaty Pawlak - lekarza medycyny paliatywnej i chorób wewnętrznych, koordynator tego oddziału. Przejście z innego oddziału na paliatykę, to jak przejście starego grzesznika z czyśćca do raju. Tu jest znacznie mniej ruchu, a więcej spokoju. Personel oddziału uczynny i sympatyczny. No i ten komfort. Salonik z telewizorem, wygodne fotele i kanapa, regał z książkami.

Teraz jeszcze ta dziwna nazwa - opieka paliatywna. Oczywiście angielszczyzna. Oznacza - łagodzący, uśmierzający. Tu się nie liczy na wyleczenie. Jedynie zapobiega się skutkom choroby nieuleczalnej. Oddział liczy 25 łóżek. Ogromne wsparcie dla lekarzy zapewnia oczywiście personel pielęgniarski i pomocniczy: pielęgniarek - 12, pomoc medyczna - 6.

Kierownictwo oddziału:

  • - koordynator lek. med. Małgorzata Pawlak,

  • - starszy asystent lek med. Wanda Flenz-Drzewiecka,

  • - pielęgniarka oddziałowa mgr Anna Niemeczek,

  • - zastępca pielęgniarki oddziałowej Bożena Kalbarczyk,

  • - sekretarka medyczna Małgorzata Barczykowska-Harędzka.

Jestem pogodzony i spokojny, nawet ze szczyptą humoru, że ta przygoda zwana życiem tak dla mnie się kończy. Jak się ma tak zaawansowany wiek (90+), to cóż można więcej chcieć. Żałuję tylko, że sam nie wpadłem na to, aby naciskać na dodatkowe badania. Być może darowano by mi jeszcze kilka lat życia. Albo i nie, bo coś innego by się mnie przywlekło. Pewne symptomy już były.

A jak samopoczucie piszącego te słowa? Z małżonką przeżyliśmy już ponad 50 lat życia. Nie było nigdy mowy o separacji, czy rozłące. Większość danego mi czasu przepracowałem bez zwolnień lekarskich. Podwładni i współpracownicy wspominają mnie dobrze. Wspominamy żartami jak to było za tzw. komuny.

Życie mam już za sobą. Zostało spełnione. Teraz mogę tylko zameldować, tym razem już tylko temu Najwyższemu: panie prezesie, zadanie zostało wykonane.

Marzy mi się, aby nasze władze idąc z postępem zalegalizowały eutanazję. Żeby nie bały się jakiejś wydumanej klauzuli. Aby człowiek mógł umierać godnie, na własnych warunkach, z pomocą opiekli paliatywnej.

Szanowni czytelnicy: nie starajmy się o to, ale nie bójmy się paliatyki. To miejsce też jest dla ludzi."

kmdr ppor. rez. Włodzimierz Jachim

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wzruszający list pacjenta oddziału paliatywnego szpitala w Inowrocławiu. Przeczytajcie koniecznie - Inowrocław Nasze Miasto

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska