Pan Mieczysław wyruszył w trasę 5 marca. Dotarł do Przemyśla i wraca do swojego domu pod Szklarską Porębą. Ciągnie wózek ważący 600 kilogramów, na którym ma cały swój bagaż, przenośne obozowisko i kojec dla psów.
Zatrzymuje się wieczorami na poboczach dróg, nocuje w namiocie razem ze zwierzętami i następnego dnia rusza dalej. Dobrzy ludzie dają mu coś do jedzenia, albo rzucają do skarbonki parę złotych.
64-letni mężczyzna wędruje tak po Polsce już od 15 lat. Twierdzi, że jest to jego sposób na samotność, na dobre samopoczucie i zdrowie.
- Mam tylko problem - mówi Mieczysław Pawlak i apeluje do naszych czytelników - Popsuł mi się namiot. Gdyby ktokolwiek mógł mi podarować namiot, będę bardzo wdzięczny.
Dziś wieczorem wędrowiec zatrzyma się gdzieś przy drodze krajowej Nysa - Paczków koło Paczkowa. W niedzielę chce wstąpić w Paczkowie do kościoła, a potem ruszy na Ziębice. Jego wielki wózek jest z daleka widoczny.