- Szkoda, że ten protest ogłoszono tak późno. Obudziliśmy się, gdy już mamy - przepraszam za określenie - bat na tyłkach - twierdzi Leszek Staniewski, kierowca potężnego tira z Radomia, którego zastaliśmy na parkingu przy obwodnicy bydgoskiej.
Niektórzy kierowcy wywiesili biało-czerwone logo protestu. Akcja objęła członków Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. W naszym regionie poparło ją Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Międzynarodowych, zrzeszające około 500 firm transportowych.
Obniżyć akcyzę!
Postulaty są jasne: obniżenie ceny oleju napędowego, pozostawienie systemu opłat za korzystanie z infrastruktury drogowej, udrożnienie granicy wschodniej, złagodzenie skutków wysokiego kursu złotówki w stosunku do euro, zniesienie ograniczenia w wwozie do Polski paliwa (200 litrów).
- Walczymy przede wszystkim o niższy podatek akcyzowy - mówi Zbigniew Lizoń, prezes Fundacji Akademia Transportu w Bydgoszczy, członek Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych. - Należy też zapytać, gdzie są celnicy, którzy wcześniej pracowali na granicy zachodniej i południowej? Gdyby tylko część z nich przerzucono na granicę wschodnią, problemu z odprawami nie byłoby. A przecież wszyscy wiemy jak trudno przejechać na Ukrainę, do Białorusi czy Rosji.
Piotr Serafin z Małopolski, który zatrzymał swój wielki pojazd pod Bydgoszczą: - Trzeba pokazać rządowi, że jesteśmy silną gałęzią gospodarki. Nie narzekam na zarobki, ale paliwo jest zdecydowanie za drogie, masakra. Rząd powinien obniżyć akcyzę.
To jest lichwa!
Leszek Staniewski z Radomia właśnie wrócił z Finlandii. Jest zmęczony, ale wiele by dał, gdyby mógł więcej jeździć: - Ograniczamy wyjazdy zagraniczne z powodu niskiej wartości euro w stosunku do złotówki. Dlatego nasze zarobki spadły o co najmniej 20 procent. Tragicznie wysoka jest akcyza paliwowa. W ten sposób rząd zapełnia budżet naszymi pieniędzmi. To jest lichwa! Ceny paliwa wpływają na wzrost cen wszystkich produktów na rynku.
Pan Leszek dodał, że ceny naszego paliwa są porównywalne z niemieckimi. Ba, gdy ostatnio tankował za naszą zachodnią granicą, zapłacił za każdy litr (w przeliczeniu na złotówki) o kilka groszy mniej niż w Polsce. Wyraził żal, że ten protest ogłoszono tak późno, że kierowcy dopiero się obudzili.
- Nasi szefowie też za późno otworzyli oczy - stwierdza. - Dopiero jak im zaczyna się dziać krzywda, ogłaszają akcje protestacyjne. Ale nie sami, tylko naszymi rękami. A tak na co dzień kierowcę się tylko pogania.
Jan Przeklasa z Małopolski mówi, że trzeba jeździć, a nie stać, ale akcję popiera.
- W ciągu doby za kółkiem można spędzić tylko 9 godzin. Gdzie mamy odpocząć, skoro parkingów jest za mało, nie ma pryszniców ani miejsc odpoczynku? - pyta Tomasz Majtkowski z Płocka.
A władza? Cóż, dziś Sejm zacznie deliberować nad projektem nowelizacji ustawy o drogach...