- Przepisy muszą się zmienić, bo fotoradary nie mogą tak dalej funkcjonować - mówi pan Jarosław z Tucholi. - W Żalnie na trasie do Chojnic fotoradar jest prawie niewidoczny. Zawsze staram się przejeżdżać przez wieś wolno. A i tak dostałem mandat. Przekroczyłem prędkość zaledwie o trzy kilometry na godzinę i musiałem za to zapłacić 100 złotych!
Atrapy radarów? To trzeba ukrócić
Posłowie z sejmowej Komisji Infrastruktury (KI) już wymyślili, jak zmienić przepisy.
- Fotoradary nie mają utrudniać jazdy, ale ostrzegać o niebezpiecznych miejscach na drogach. Dlatego urządzenia powinny stać tam, gdzie zagrożone może być życie i zdrowie podróżnych - mówi Krzysztof Tchórzewski, poseł i zastępca przewodniczącego KI. - Teraz zdarza się, że samorządy ustawiają fotoradary tam, gdzie mogą na nich zarobić. Chcemy ukrócić ten proceder.
I dlatego posłowie proponują, aby zarządcy dróg musieli zdobywać pozytywne opinie policjantów oraz decyzje inspektorów transportu drogowego w sprawie lokalizacji fotoradarów.
- To będzie tylko niepotrzebna biurokracja - uważa Zbigniew Świdlikiewicz, komendant Strażyw Chełmnie. - Wiemy gdzie i kiedy stawiać fotoradary. I uprzedzamy o tym policję. Nie łapiemy piratów drogowych tylko po to, aby mieć z tego zyski. Zresztą w ubiegłym roku dzięki pracy fotoradarów wystawiliśmy mandaty na 80 tysięcy złotych. W tym czasie kary nałożone przez nas za inne przewinienia opiewały na około 180 tysięcy złotych.
Nie będą udawać, że łapią
Posłowie chcą, aby policjanci nie musieli już jeździć i odczytywać danych z fotoradarów, a potem szukać piratów drogowych.
- W skomplikowanych sprawach ustalenie sprawcy zajmuje im nawet kilka miesięcy - dodaje Krzysztof Tchórzewski. - Tymczasem mandat powinni wystawić w ciągu 30 dni. Później sprawa trafia do sądu.
Parlamentarzyści proponują, aby mandaty można było wypisywać przez dwa miesiące. A karaniem zajmowali się nie policjanci, ale inspektorzy transportu drogowego. Bo to pod ich urząd ma podlegać centralny system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. To do niego będą - przy pomocy sygnału radiowego - przekazywane z fotoradarów informacje o przekroczeniu dozwolonej prędkości. Jeśli mundurowym nie uda się ustalić sprawcy, ukarzą właściciela auta.
Przepisy wejdą w życie w paździeniku
- Najważniejsze jest, aby powstał automatyczny system - który usprawni pracę - a nie to, kto będzie go obsługiwał - podkreśla Marek Konkolewski, radca Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.
Wśród innych pomysłów posłów jest usunięcie fotoradarów z miejsc, w jakich są one nieefektywne, a także likwidacja atrap tych urządzeń.
Nowe przepisy mają wejść w życie jeszcze w tym roku - prawdopodobnie w październiku. Centralny system nadzoru dopiero powstanie. Powinien zacząć działać za rok.
Czytaj też: Co robimy za kierownicą? Rozmawiamy przez komórkę i piszemy SMS-y