Nienawidzę jeździć tamtędy!
Wąsko, TIR-y, sznur aut, ale czasami nie mam wyjścia. Nie będę udawać, że zawsze jeżdżę zgodnie z przepisami i nigdy przenigdy nie „depnęłam”, ale tam – nigdy! Never! Za bardzo się boję, że z przeciwka też się komuś zachce kozaczyć, a uciekać nie ma gdzie, bo kiedyś wymyślono, żeby wybudować tę drogę (krajową!) bez poboczy; miało to niby wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa.
Kolejne wypadki śmiertelne z minionych tygodni przelały czarę i postanowiliśmy się w redakcji zabrać za DK10, a realnie – za tych, którzy za nasze życie i bezpieczeństwo na tej drodze odpowiadają. Zaczęliśmy od pytania, czy nie da się posłać tam więcej patroli drogówki. Tak, wiem - zaraz nas ktoś opluje, że udajemy świętoszków i kręcimy bat na tych kierowców, którzy „tylko” trochę tam szarżują. Jeśli tak, to na siebie także, bo przecież jeździmy między Bydgoszczą i Toruniem; niekiedy wyjeżdżamy na ostatnią chwilę i koniecznie chcemy zdążyć, a tu jakiś zawalidroga jedzie zgodnie z przepisami, czyli 90 km na godzinę albo i wolniej, bo tak jak ja ma stężałe ze strachu mięśnie i woli mieć więcej czasu na reakcję gdyby - nie daj Bóg! - coś się wydarzyło przed nim. Nie ma jednak wyjścia - policja musi tam być! I karać gorące głowy i ciężkie nogi. Jeśli to uratuje choć jedną osobę od wypadku - warto, za każde pieniądze zapłacone w mandatach.
Druga sprawa - dlaczego, do diabła, nie ma tam odcinkowego pomiaru prędkości? Dlaczego do tej pory żaden z decydentów nie wystąpił o taki na DK10? Piszemy, że to nie jest jakiś kosmiczny wyczyn - po prostu wystarczy chcieć. O ustawienie urządzenia mierzącego prędkość wnioskować może każdy obywatel - mówił nam kilka dni temu rzecznik CANARD.
Panie wojewodo - to kiedy podpisze Pan kwity?
Umówmy się, że może nawet dzisiaj - taki mikołajkowy prezent dla nas wszystkich, którzy tą drogą jeżdżą. Obiecuję, że napiszemy o tym obszernie na naszych łamach i będziemy pilotować sprawę w Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, które planuje zakup 70 supernowoczesnych fotoradarów, które mają dyscyplinować kierowców w całej Polsce. Nie ma wśród nich naszej DK10. Wstyd.
Kierowcy giną i niestety ginąć będą nawet na najlepiej zaprojektowanych drogach. Także ci jadący zgodnie z przepisami, siedzący za kółkiem dobrych wozów, ale wszyscy możemy i musimy zrobić wszystko, żeby takich DK10 było jak najmniej.
