Trzeba go jakoś zapakować, przenieść do samochodu. A w domu - foliówki idą do pieca, albo do wiadra na śmieci. Stamtąd - na wysypisko śmieci. I tam będą setki lat.
Ponad miesiąc temu, po raz pierwszy zaapelowaliśmy do właścicieli marketów, ale też i mniejszych placówek handlowych, żeby zastanowili się nad szkodliwością ofoliowania handlu. I to na każdym kroku. Częściowy efekt jest - są np. sklepy z pieczywem w Brodnicy, gdzie można poprosić o opakowanie papierowe.
- W "Kauflandzie", ale nie w markecie, tylko zaraz za schodami, jest stoisko z pieczywem. Panie tam pracujące, gdy tylko mnie zobaczą, od razu sięgają po torebkę papierową - mówi nasz Czytelnik z Ustronia.
Podobnie jest w sklepach sieci "Miś" w Brodnicy, jeszcze lepiej w piekarniczo-cukierniczym sklepie Kopkowski w nowomiejskim Rynku. Nie ma tam w ogóle foliowych opakowań, jedynie delikatny papier lub papierowa torebka.
Z uwagi na Brodnicę i Nowe Miasto Lubawskie chcieliśmy poznać stanowisko przedstawicieli sieci "Kaufland" i "Biedronka". Rzecznicy prasowi - panowie Marcin Knapek (Kaufland) i Paweł Tymiński (Biedronka) - prosili o przesłania pytania pisemnie, podali e-mail.
Pytanie proste jak pałąk od wiadra przesłaliśmy pod wskazany adres. Efekt? Taki sam jak przed wysłaniem poczty. Ponowne kliknięcie okazało się również bezprzedmiotowe. Panowie pracujący jako rzecznicy prasowi swoich firm, a więc oddelegowani do kontaktów z mediami, nie wywiązują się ze swoich obowiązków. Pomijam moją ciekawość, jako autora publikacji, natomiast nie mogę pominąć - bo tego mi robić nie wolno - lekceważącego stosunku do naszych Czytelników, przy okazji klientów marketów sieci "Kaufland" i "Biedronka".
A prawo stanowi, że powinniśmy - jako "Gazeta Pomorska" - w ciągu 30 dni (słownie: trzydziestu) otrzymać odpowiedź na krytykę prasową, pytania itp. Ten termin minął już kilka tygodni temu.
