Mieszkańcy Chełmży i wielu okolicznych gmin mówią bardzo specyficznym językiem, który czasami może być zupełnie niezrozumiały dla przybysza z innego miasta. Nieporozumienie może np. wywołać pytanie o sklep, bo dla miejscowego sklep to... piwnica. W mowie często słyszymy też określenia: kuń (koń), buł (był) spoluł (spalił), sund (sąd), ksiumżka (książka), łojciec (ojciec), zygar (zegar). Bardzo popularne są też germanizmy, co jest efektem historycznych wydarzeń. Do dziś germanizmy funkcjonują w nazewnictwie związanym z zawodami, np. żoga, taszlampa, szmergiel, waserwaga, durszlak, brecha, szlauch, bygiel, a najbardziej popularne to: furt, dycht, knap, no i oczywiście słynne jo.
Kradzione koło
W 1904 roku "Gazeta Toruńska" donosiła, że w Chełmży pojawił się mężczyzna na kole, ale uciekł na widok stróża nocnego. Powstało podejrzenie, że koło było kradzione. Kołem nazwano bardzo popularny obecnie rower.
- Nie ma gwary chełmżyńskiej, ale istnieje chełmińska, najstarsza po prawej stronie Wisły - mówi Dariusz Meller, który kończy opracowanie ponad 100-stronicowego słownika. - Jest jednak fenomen Chełmży, który polega na tym, że w mieście żyje dużo ludności zasiedziałej tu od pokoleń. Gwary używają nie tylko dorośli, ale również młodzież i dzieci. U tych ostatnich występuje zanik germanizmów, co wiąże się z długim czasem posiadania niepodległości. Bardzo szybko podobnego języka zaczyna używać ludność napływowa. Każda gwara jest terytorialną i socjalną odmianą języka ogólnego, a jeszcze niedawno wmawiano nam w szkole, że jest to zepsuty rodzaj. Gwara chełmińska ukształtowała się pod wpływem dwóch wielkich dialektów: wielkopolskiego i mazowieckiego z wpływami niemieckimi. Największy problem stwarza brak odpowiednich znaków literowych w języku polskim, by dokładnie zapisać gwarowe zwroty.
Godo z plaska
Zdaniem D. Mellera gwara jest jedynym w tej chwili elementem ludowej kultury, który odróżnia etnicznie mieszkańców Chełmży i wielu okolicznych gmin od innych regionów. Strój ludowy zanikł w drugiej połowie XIX wieku, a lokalna kuchnia zginęła w natłoku przysmaków pochodzących z innych krajów. - Na razie tylko Kaszubi i Ślązacy nie wstydzą się swojej gwary, a we wspólnej Europie wyróżniać nas będzie właśnie region, w którym żyjemy. Należy więc być dumnym, że się zna i potrafi posługiwać gwarą, że się jest dwujęzycznym. Mam to szczęście, że pochodzę z Grzywny, gdzie mówiono gwarą, a na kogoś, kto używał literackiego języka polskiego mówiono, że godo z plaska - dodaje D. Meller.
Słownik, który wkrótce pojawi się na księgarskich półkach bez wątpienia wzbudzi zainteresowanie mieszkańców powiatu toruńskiego.
Baboki łod Torunia
Słownik zawierać będzie wiele ciekawych, a często humorystycznych zwrotów, które autor zebrał z własnego doświadczenia, ale też pilnie przysłuchując się rozmowom mieszkańców w różnych miejscach i różnych sytuacjach. "Nu jo, to ida, chociaż łod Torunia idu baboki, może popado, a może nawet bańdzie grzmot. O, już sie łysko. A pozdrów sumsiadów, to moja dalszo krewność, Jejich chłopoka to żem do krztu trzymoł " (chodzi m.in. o burzę nadciągającą od strony Torunia oraz dziecko trzymane do chrztu).
Z gwarą do Europy
(m)
"Cało noc żem szpukował, ale dycht żem zaboczuł, gdzie żem to szmyrgnuł" - to jedno z wielu typowych zdań, które w rozmowie wypowiadają mieszkańcy Chełmży. Dariusz Meller, historyk i nauczyciel, kończy prace nad jedynym w swoim rodzaju słownikiem miejscowej gwary.