Pan Adam całe życie opiekował się pasiekami państwowych gospodarstw rolnych, a pszczoły i ich życie nie mają przed nim tajemnic. Od lat jest na emeryturze. Jakiś czas mieszkał w Chojnicach, teraz w Człuchowie, u najmłodszego syna Tadeusza. Po przykrym wypadku jeździ na wózku, ale gdyby - jak twierdzi - lekarze w Chojnicach lepiej złożyli mu nogę, nadal mógłby chodzić. Zna wiele osób. - Znałem - poprawia. - Moich rówieśników nie ma już wśród żywych.
Urodził się w Gieruciach na Białorusi i z tą wioską związane są jego młode lata. Przeżycia wojenne trudno zapomnieć - na jego oczach dokonano masakry Polaków w pobliskich Łyntupach. On sam cudem uniknął śmierci, gdy w maju 1942 roku w odwecie za śmierć trzech Niemców dokonywano egzekucji na mieszkańcach Łyntup i okolicy. Po wojnie trafił do Polski. Jubilat ma czterech synów, dziesięcioro wnuków i 16 prawnuków.
Z historią przez życie
Tekst i fot. Barbara Zybajło

Adam Warniełło to najstarszy człuchowianin. Na pierwszym planie wnuczka Barbara Kałduńska z prawnukami Wojtkiem i Szymonem, z prawej synowa Regina i syn Tadeusz, z którym pan Adam mieszka oraz wiceburmistrz Człuchowa Bożenna Lisowska.
Wczoraj ADAM WARNIEŁŁO skończył sto lat. Życie najstarszego człuchowianina było pełne przygód, choć mało kto o tym wie, bo z zawodu jest pszczelarzem.