- mówi Leszek Czerniak, prowadzący zakład kominiarski w Inowrocławiu. Razem z czeladnikiem Sławomirem Polusem.
Przeszło pół wieku patrzy z góry
Mistrzowi Leszkowi Czerniakowi, mimo iż ma w nogach ponad 50 lat wchodzenia na dachy i wpuszczania do komina obciążoną żelazną kulą szczotkę na długiej linii, sprawności może pozazdrościć niejeden nastolatek. Czy w Inowrocławiu, gdzie z każdym rokiem coraz mniej jest kominów, zawód kominiarza nie wyginie? Czy po likwidacji spółdzielni, nadal będzie praca dla trzech mistrzów, prowadzących zakłady na własny rachunek?. Poza Czerniakiem, działalność usługową prowadzą też Marek Ruchaj i Artur Krokos.
- Tego się nie obawiamy, chociaż gaz ziemny i olej opałowy w coraz większym zakresie wypiera węgiel, a przez to mniej dymu wydobywa sie z kominów. Zawód kominiarza nie polega dziś tylko na czyszczeniu kominów cztery razy w roku - podkreśla Czerniak. W zakres obowiązków ludzi w czarnych uniformach należy również czyszczenie dwa razy w roku urządzeń gazowych, raz w roku zaś instalacji wentylacyjnych. Obchodzi ich wszystko, co się wiąże z możliwością powstania ognia. Kominiarze przeprowadzają więc okresowe kontrole techniczne przewodów dymnych, spalinowych i wentylacyjnych. Zgodnie z przepisami, protokoły trafiają do zarządców nieruchomości.
Przynosi szczęście
Na przełomie starego i nowego roku wiele mówimy o tradycji i szczęściu. Kominiarze są bowiem synonimem powodzenia. Otóż człowieka, który opiekuje się kominem, uważano za opiekuna domowego ogniska, niosącego ciepło i spokój. Źródłem starego przesądu i sympatii, jaką do dziś otaczamy czarno przyodzianych panów, jest przede wszystkim charakter ich codziennej, ciężkiej pracy. Decyduje ona nie tylko o "dobrym ogniu" w domowym palenisku, lecz i o bezpieczeństwie mieszkańców oraz ich mienia. Są i długo jeszcze będą potrzebni.
Mistrz Czerniak uważa, że w zawodzie kominiarza, tak samo jak zawodowe umiejętności, ważne są etyka i charakter. Kominiarz musi być odważny, ale w granicach rozsądku. Musi mieć także umiejętność łatwego nawiązywania kontaktów z ludźmi. Bądź co bądź wykonuje pracę domokrążcy.
Kto podrywa autorytet?
W okresie noworocznym wizyta kominiarza wiąże się też z życzeniami. - Nasi klienci co roku otrzymują w prezencie bezpłatny kalendarz ścienny wraz z życzeniami pomyślności. Ma to miejsce podczas normatywnych wizyt. Niestety, niektóre osoby podszywają się pod nas i już pod koniec lata odwiedzają mieszkańców regionu, oferując kalendarze za opłatą. Fałszywi kominiarze podrywają nam autorytet - dodaje Czerniak.
Oby był lepszy od poprzedniego
Kominiarz nie może mieć lęku przestrzeni ani wysokości. Chociaż ich praca nie jest bezpieczna, ale zrozumiałe, że trzeba umieć bać się z wyobraźnią. Czego mu życzymy? - Żeby szczęśliwie wykonywał swój zawód, bo jak spadnie z dachu, to po fachu - podkreśla mistrz Czerniak.
- Dziękując za rozmowę, życzymy wszystkim naszym kominiarzom bezpiecznej pracy i przynoszącej więcej satysfakcji niż kłopotów.
- I ja dziękuję "Pomorskiej" za długoletnie i życzliwe zainteresowanie naszymi sprawami. Korzystając z okazji składam w imieniu własnym i wszystkich kolegów najlepsze życzenia Czytelnikom waszej gazety: szczęśliwego Nowego Roku 2008. Oby był lepszy od poprzedniego. No, i nie zapominajcie o ...guziku. Podobno przynosimy szczęście. Miejmy nadzieję na realizację najskrytszego pragnienia.