Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Rosą galopuje przez życie

Tekst: Joanna Bejma, fot:(iwo)
Gracjana Wesołowska wygrała tegorocznego  Hubertusa w Godawach
Gracjana Wesołowska wygrała tegorocznego Hubertusa w Godawach Iwona Woźniak
Ma 21 lat. Mieszka w Złotowie. Dla Gracjany Wesołowskiej praca z końmi to jednocześnie życiowa pasja.

- To chyba sprawka genów - stwierdza Gracjana. - Jak mówi mama, mój pradziadek był kiedyś ułanem. Jeździł konno. Widać po latach przeszło na mnie.

Jeśli to prawda, Matka Natura wiedziała, co robi. Gracjana jest stworzona do pracy z końmi. Jej wiernym towarzyszem jest piękna Rosa...

Mimo młodego wieku, dziewczyna ma codziennie pełne ręce roboty. Teraz utrzymuje się z ujeżdżania koni. Nawet na spotkanie ze mną przyjechała w bryczesach, czyli spodniach do jazdy konnej.

Od pielęgnacji do obejścia

Z tymi niezwykłymi zwierzętami 21-latka zetknęła się po raz pierwszy, kiedy chodziła do szkoły podstawowej. - Ojciec Piotra - kolegi z klasy - miał konie, takie zwykłe wiejskie, do pługa. Jeździliśmy na nich na oklep. Później zapisałam się do szkółki jeździeckiej w Pturku - opowiada Gracjana. Stało się. Złapała przysłowiowego bakcyla. Zaczęła czytać fachowe książki, a po ukończeniu podstawówki rozpoczęła naukę w Technikum Hodowli Koni w Wolborzu. - Bardzo miło wspominam ten okres. Dużo nauczyłam się wtedy o koniach, ich pielęgnacji, obejściu. W szkole była stajnia, konie. Wtedy po raz pierwszy wzięłam udział w Hubertusie i po raz pierwszy wygrałam.

Hubertus to święto myśliwych, leśników i jeźdźców. W ten dzień urządzana jest gonitwa, w trakcie której konno ściga się jeźdźca. Do jego lewego ramienia przypięty jest lisi ogon. Ten, kto go zerwie, wygrywa i za rok ucieka jako tzw. lis.

W szkole, do której uczęszczała Gracjana , Hubertusy miały bardzo uproszczoną i oczywiście bezpieczniejszą formę. Lis był schowany. Gracjana miała to szczęście, że lis pojawił się właśnie na jej drodze. - Właściwie to nie ja go znalazłam. To Rosa - mówi.

Więź na całe życie

Rosa to 10-letnia klacz. To pierwszy koń w posiadaniu dziewczyny. Deklaruje, że nigdy go nie sprzeda. Będą ze sobą na dobre i na złe. Między Gracjaną a zwierzęciem zdążyła się już wytworzyć specyficzna więź. - Mamy do siebie olbrzymie zaufanie.

Klacz w życiu dziewczyny pojawiła się, kiedy ta rozpoczęła naukę w technikum. Najpierw Gracjana konia dzierżawiła, potem go kupiła.

- To Rosa właśnie odnalazła tego schowanego lisa. To ona w pewnym momencie się zatrzymała, akurat w miejscu, w którym był...

Na koncie Gracjany zapisały jeszcze trzy zwycięstwa w Hubertusach. Te zawody były już profesjonalne. Wygrała gonitwy w Woli Bykowskiej i Mikołajewie i ostatnie tydzień temu w Godawach. Na trzy udziały w Hubertusach dziewczyna odniosła trzy zwycięstwa.

Gracjana to bardzo ambitna dziewczyna. Nie poprzestała tylko na wygranym szkolnym Hubertusie. - Jedna ze szkolnych koleżanek postanowiła wziąć udział w zawodach skoków przez przeszkody. Pomyślałam sobie wtedy: "skoro ona może, to dlaczego nie mogę i ja". Poprosiłam jednego z kolegów, by pomógł mi się przygotować. Przedtem przecież nie skakałam przez przeszkody. Nauka trwała tydzień. Skakałam przez taczkę, beczki, ławkę, a nawet kawałek dachu. Mój kolega stwierdził, że jak przeżyję _spotkanie z tymi przeszkodami, mogę startować. No i wystartowałam, co prawda była to najniższa klasa LL, ale wygrałam. Ja tylko siedziałam w siodle. Przeszkody pokonywała Rosa..._ - opowiada Gracjana. Po tej przygodzie dziewczynie na tyle spodobały się skoki, że zaczęła jeździć na treningi do Bogusławic. Wtedy Rosę wypatrzyło kilku fachowców.

Przygoda w "Słonecznej zagrodzie"

Niewiele brakowało, by klacz nie trafiła w ręce obecnej właścicielki. - _Rosą zainteresowało się kilku dobrych skoczków. To dlatego jej cena, kiedy chciałam już ją kupić, bardzo wzrosła. By mieć Rosę na własność potrzebowałam 20 tysięcy złotych - _dowiedziałam się.

Gracjana musiała te pieniądze zarobić. Mając 18 lat wyjechała do Belgii. Znalazła pracę przez internet. Nie trafiła byle gdzie. Przez 5 miesięcy - od maja do października - pracowała w stajni hodowlanej. Jej polska nazwa to "Słoneczna zagroda". - Tam między innymi przygotowałam konia, który brał udział w Mistrzostwach Świata w skokach luzem w Zangersheide - oświadczyła Gracjana i dodała: - Zangersheide to dla mnie najlepsza na świecie stajnia koni skokowych.

Praca w Belgii to było bardzo cenne doświadczenie. O umiejętnościach mojej rozmówczyni i jej niesamowitym "podejściu" do koni świadczy chociażby fakt, że do pracy w "Słonecznej zagrodzie" może wrócić w każdej chwili. - Furtka jest otwarta, proponowano mi, bym została. Jednak musiałam zdać maturę, poza tym tęskniłam za Rosą...w końcu udało mi się ją kupić.

Zanim Rosa trafiła do Złotowa i zanim pojawiło się "Uroczysko", Gracjana na pół roku wyjechała do Anglii. Wróciła na miesiąc przed porodem Rosy. Po przyjeździe dziewczyna zakotwiczyła tym razem na Mazurach w Karłowie koło Węgorzewa. - Tam były świetne warunki, duże pastwiska, zabrałam tam Rosę, żeby się wyźrebiła. Ma synusia Baltazara - _oświadczyła zadowolona Gracjana. - Przez pół roku pracowałam jako kierownik stajni. Później trafiłam do stajni sportowej koło Ostródy. Zrezygnowałam po dwóch tygodniach, wróciłam do Złotowa. Szybko musiałam zorganizować własną stajnię... _

Najważniejsze jest zrozumienie

Końskie stadko się powiększa. Oprócz Rosy i Baltazara, Gracjana zakupiła niedawno ogiera Dragona. Za kilka dni do Złotowa ma przybyć kolejne zwierzę. - Możliwe, że do końca roku pojawią się jeszcze u mnie dwa konie. Jednym z nich będzie Jantar, wygrałam na nim Hubertusa w Mikołajewie. Mam przygotować go do startu w zawodach zaprzęgowych, drugi koń będzie do zajeżdżenia.

A zajeżdżenie lub ułożenie koni jest niezmiernie ważne. Najprościej mówiąc osoba, która się tym zajmuje, musi oswoić tak zwanego surowego konia do człowieka, węzideł oraz siodła lub bryczki. To dość długotrwały proces. Jednak to, ile potrzeba czasu na zajeżdżenie konia, zależy od samego zwierzęcia. Czasami zajmuje to od kilku tygodni do kilku miesięcy.

- Konie mają różny temperament, niektóre są takie, że szybko oswajają się z siodłem, inne z kolei zachowują się jak na rodeo, zaczynają fikać, skakać, to niebezpieczne. Trzeba pamiętać, że koń musi dorosnąć do pewnych rzeczy, musi się również odpowiednio rozwinąć. Konie zajeżdża się, gdy mają od 2,5 do 3 lat - powiedziała moja rozmówczyni. - W pracy z końmi ważna jest nie tylko cierpliwość, ale i konsekwencja działań, trzeba też wiedzieć, kiedy konia należy nagrodzić, a kiedy od niego wymagać, przede wszystkim jednak konia należy zrozumieć - dodała 21-latka.

Ze zrozumieniem koni Gracjana nie ma większych problemów, to chyba dzięki genom pradziadka...

GAZETA ŻNIŃSKA NR 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska