Na ten mecz miało wejść nie 100 tysięcy, a 120 tysięcy kibiców, a organizatorzy przymknęli oczy na ten rekord frekwencji w dziejach naszego futbolu. Można go porównywać z tym, co działo się 7 lat wcześniej w Brazylii na słynnej Maracanie w finale mundialu z Urugwajem. Tyle że Biało-Czerwoni pokonali Sowietów, a Canarinhos przegrali z Urugwajem 0:1 w obecności, jak mówi legenda, 200 tysięcy milczących po ostatnim gwizdku- widzów (światowy niepobity rekord).
A dlaczego kibice Holandii na meczach Pomarańczowych z Niemcami skandują „Oddajcie nam nasze rowery!”? To nawiązanie do okupacji Niderlandów przez „rasę panów” od 1940 roku, gdy Niemcy masowo rekwirowali Holendrom właśnie rowery - podstawowy środek komunikacji w tamtym czasie w tym kraju. Także po to, aby utrudnić konspirację...
Dlaczego z kolei do dzisiaj, po 25 latach, wszyscy fani w Anglii i Argentynie pamiętają mecz między tymi drużynami w walce o ćwierćfinał mistrzostw świata w 1998 roku? Bo było to niedługo po słynnej wojnie o Falklandy - jak te wyspy nazywali mieszkańcy Albionu - czy też o Malwiny, jak określają je rodacy Kempesa i Messiego. Gdy Argentyna wygrała - choć przegrywała już 1:2- po słynnej czerwonej kartce dla Davida Beckhama i fortunnych dla niej rzutach karnych - w Anglii ogłoszono niemal żałobę narodową, a w Ameryce Łacińskiej świętowano, jakby odzyskali właśnie owe „Malwiny". Choć wcześniej Beckham uratował Anglię strzelając gola z rzutu wolnego Kolumbii w ostatnim meczu fazy grupowej, dzięki czemu ,,ojczyzna futbolu'' w ogóle awansowała dalej - to tego wyrzucenia z boiska Beckhamowi rodacy nie mogli wybaczyć. Przecież przez niego przegrano z tymi, którzy chcieli ukraść Falklandy!
Tak, futbol to znacznie więcej niż sport.
