- Kto jest wzorem muzycznym dla K.A.S.Y?
- Nikt szczególnie. Są jednak tacy wykonawcy, których toleruję od początku do końca. Mogę słuchać wszystkich piosenek w ich wykonaniu. To Bob Marley, Stevie Wonder, Billy Joel...
- W pańskich piosenkach słychać trochę rapu, folku, jazzu, reggaemuffin, hip hopa. Co z tego jest najbliższe autorowi?
- Bardzo lubię salsę czy merengue. Udaje mi się przy tym odreagować i odpocząć!
- Jak odnosi się pan do krytyki w mediach, które niekiedy są bezlitosne wobec artystów?
- W ogóle nie reaguję, przecież nie napiszę o tym piosenki...
- Ktoś kiedyś pomylił pana z Kazikiem. Powiedział: "Lubię to pańskie "13 groszy". Co pan czuje w podobnych sytuacjach?
- To bardzo zabawne i w zasadzie to lubię...
- Inna osoba pomyliła K. A. S. Ę. z Ricky Martinem. Trafnie?
- Jeśli chodzi o wygląd, to traktuję to jako komplement, ale ta osoba miała na myśli muzykę, a to już nieco gorzej...
- Uległ pan modzie na latino? Podobnie jak wcześniej rytmom afrykańskim? Skąd ta fascynacja muzyką z różnych stron świata?
- Póki co, mam dość muzyki anglosaskiej, która w Polsce kopiowana jest na kilogramy.
- Krzysztof Kasowski współpracuje z rodowitymi Meksykanami - grupą Los Amigos - i podobno dzięki tej znajomości zaczął oglądać telenowele, głównie meksykańskie. To prawda?
- Teraz oglądam wenezuelskie. Ostatnio wybrałem się nawet do Caracas, ale nie oglądałem tam telewizji.
- Kiedyś powiedział pan, że u podstaw muzyki rozrywkowej zawsze leżały zachowania godowe. Jak to wytłumaczyć?
- Może to przesada, ale niektórzy wykonawcy potwierdzają to swoim zachowaniem. I im właśnie dedykuję utwór "Maczo".
- W "Maczo" obśmiewa pan ten typ mężczyzny. A jakim mężczyzną jest K.A.S.A., który ponoć chciał kiedyś stworzyć własny sex telefon?
- Mam inne sposoby na kobiety niż "machismo", ale nie mogę zdradzić jakie...
- Dużo śpiewa pan o seksie, np. "Jestem KA.S.A, więc może CASA-NOVA". Może by tak zmienić pseudonim z K.A.S.Y. właśnie na CASA- NOVĘ?
- Myślę, że na Novę jestem już za stary i wielu rzeczy robić już mi się nie chce...
- Jak wspomina pan wspólne śpiewanie z Marylą Rodowicz piosenki "Sex i Kasa"?
- Bardzo, bardzo miło... Przewiozła mnie nawet swoim Porsche - ja miałem jeszcze malucha - i to było coś!!!!
- W najnowszym albumie "Greatest hits" podsumował pan swoją 7-letnią karierę. Właściwie każdy z przebojów - "Reklama", "Każdy lubi boogie" czy "Maczo" - w ironiczny sposób komentują rzeczywistość. Identyczne jest przesłanie piosenki "Chcę być idolem". Co jest złego w programie "Idol"?
- Nie krytykuję programu, tylko stawiam sobie pytanie czy miałbym w nim szansę.
- Może pan zdradzić, kiedy ukaże się następna płyta i co się na niej znajdzie?
- Sam chciałbym to wiedzieć...
