https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za zimna woda w basenie, za dużo dzieci w hotelu - W biurach podróży czasem przecierają oczy ze zdumienia

(maw)
sxc
Zbyt duża odległość hotelu od plaży, za mały pokój, niewłaściwa opieka rezydenta - na to najczęściej skarżą się klienci biur podróży w regionie. Są też absurdalne reklamacje, np. tylko marokańskie jedzenie w Maroku, za zimna woda w basenie na Dominikanie.

Pan Robert z Chełmna na początku lipca wrócił z dwutygodniowych wczasów w Turcji. - Gdy podpisywałem umowę w biurze podróży zapewniono mnie, że z pokoju będę mieć widok na morze. Droga na plażę miała nam zajmować osiem, dziesięć minut. Niestety, na miejscu okazało się, że wcale tak nie było. Pokój otrzymaliśmy na parterze. Próbowaliśmy go zamienić, ale bezskutecznie. Nawet rezydent nam nie pomógł. Okazało się, że obłożenie hotelu było tak duże, że nie było mowy o jakimkolwiek wolnym pokoju z widokiem na morze. Poza tym na plażę było znacznie dalej. Szybkim krokiem szliśmy około dwadzieścia minut. Złożyłem reklamację - opowiada nasz Czytelnik.
Nie zdążyli na śniadanie

Na co jeszcze skarżą się klienci?
- Na zbyt małą powierzchnię pokoju. Problem jest szczególnie zauważalny, gdy w pokoju dwuosobowym kwaterowane jest małżeństwo z dzieckiem, dla którego wstawiane jest dodatkowe łóżko. Klienci jednak są o tym informowani przed zakupem wycieczki - opowiada Artur Burak, rzecznik Biura Podróży Triada.

Zdarza się również, że podczas wycieczek objazdowych goście narzekają na niedziałającą klimatyzację w autobusach. W rzeczywistości ta klimatyzacja działa, ale ze względu na panujący upał i częstość przystanków klimatyzator nie nadąża z chłodzeniem powietrza. Turyści narzekają też na jaszczurki czy gekony w pokojach.
Reklamacje składane są również przy okazji opóźnień samolotów. - Zdarza się, że klienci tracą z tego powodu śniadanie, czy kolację i to jest przedmiotem reklamacji - podsumowuje Artur Burak.

Złamał ząb na mielonym

W biurach podróży przyznają, że pojawiają się też absurdalne reklamacje.
Grażyna Panek, dyrektor sprzedaży w Biurze Podróży Neckermann, wylicza:- Klient skarżył się, że w hotelu są komary i nikt nic nie robi z tym faktem. Z kolei pewna pani kazała nam wyłapać koty, które znajdują się na terenie hotelu i przebadać weterynaryjnie, bo jeden z nich ugryzł dziecko. Wyniki badania mieliśmy przesłać tej pani. Problem w tym, że nie wiedzieliśmy, które koty mamy wyłapać, bo przecież nie są numerowane, a koty krążą między hotelami. Mieliśmy też klientkę, której nie podobało się, że w hotelu, który w nazwie miał słowo Family było za dużo dzieci. Załatwiały swoje potrzeby fizjologiczne w pampersy, a najgorsze było to że ta turystka z koleżanką poszły do fryzjera, a potem do jacuzzi i tam też były dzieci i zniszczyły im fryzury.

Była też klientka, która siedziała w pokoju po ciemku, bo nie wiedziała, że trzeba włożyć kartę-klucz do kontaktu. Po kilku dniach zadzwoniła z pretensjami na koszt biura podróży. Poskarżył się też wczasowicz, który złamał ząb na kotleciku mielonym i żądał odszkodowania. W innej reklamacji można było wyczytać, że w Egipcie rafa koralowa była blisko brzegu, a wielbłądy chodziły po plaży.

Serwis Turystyka www.pomorska.pl/turystyka

Grażyna Panek przypomina sobie również taką reklamację: - Klient miał pretensję, że zmarnowaliśmy mu urlop z okazji rocznicy ślubu, bo woda w morzu na Dominikanie była za chłodna, w basenie również. Pan powołał się na jakieś normy mówiące, że woda w basenie powinna mieć minimum 28 stopni. Zmęczona klientem rezydentka powiedziała, żeby mierzył codziennie temperaturę wody. I pan to uczynił. Tabelkę z pomiarami załączył do reklamacji - słyszymy.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska