Dlatego w najbliższych dziesięciu latach rząd wpakuje w zabawki dla dużych chłopców 130 miliardów zł. Nie wiem, czy jest to wymóg NATO, choć nie sądzę, ale tak czy inaczej problem jest groteskowy. Bo po pierwsze - kto może rozpętać wojnę przeciw Polsce? Może Rosja, która wydaje więcej na onuce? Tam rocznie na zbrojenia pakują, licząc w złotówkach, 300 miliardów. Zatem argument o odstraszeniu rosyjskiego niedźwiedzia jest niepoważny.
Po drugie - Wojsko Polskie rzeczywiście ma sprzęt (poza lotnictwem myśliwskim) raczej z demobilu zaprzyjaźnionych armii. Nasza Marynarka Wojenna może podjąć równorzędną walkę, ale z dunajską flotą Węgier. Z kolei wojska pancerne (dziś nie są podstawą pola walki) to miliony ton stali bez elektroniki. A kupno nowoczesnych systemów antyrakietowych to mrzonka.
Najsensowniejszym zatem wydatkiem na polską armię powinno być inwestowanie w najnowocześniejsze technologie rodzimej produkcji, na sprzedaży których zarabia się najwięcej. Chyba że wcześniej nas napadną...
Czytaj e-wydanie »