Prokurator Ewa Burdzińska z Prokuratury w Gdańsku-Oliwie uznała też wyrok za bardzo sprawiedliwy. Nie jest jednak prawomocny. Obrona może się jeszcze odwołać. Czy tak będzie? Jeżeli brać na poważnie słowa skazanego mężczyzny, który w swych pierwszych wyjaśnieniach po zatrzymaniu mówił, że zabił, bo chciał trafić do więzienia na stałe, to - nie.
Podczas procesu obrona próbowała dowieść tezy, że H. jest niepoczytalny. To nie było jego pierwsze zabójstwo. W 1978 r. zabił żonę. Gdy wyszedł na wolność, nie radził sobie z samodzielnym życiem.
Orzeczono dożywocie, ale w najlepszym razie mężczyzna wyjdzie na wolność po trzydziestu latach. Będzie mógł ubiegać się wtedy o warunkowe wyjście. Będzie już po 90.
Jego sąsiedzi nie spodziewaliby się, że H. mógłby się dopuścić takiej zbrodni. Sprawiał dobre wrażenie - sympatycznego i uśmiechniętego człowieka. Pomogła mu wspólnota chrześcijańska, użyczając mu mieszkanie, by łatwiej oswoił się z życiem na wolności. Tymczasem zabił Anię - 25-latkę z Czerska. Prokurator nie chciała ujawniać charakteru znajomości, bo jak zauważyła, to bez znaczenia.
Więcej wiadomości z Czerska TUTAJ.
Ania najpierw została ogłuszona młotkiem, potem uduszona. Rodzina mówiła, że poszła do H., bo dorabiała, sprzątając. W sądzie obrona wyjawiła odmienną wersję oskarżonego.
Rodzina do dziś nie może pogodzić się z utratą najbliższej sobie osoby. Ania dopiero układała swoje życie. Od lat marzyła o przeprowadzce do Trójmiasta. Tam, niestety, zginęła.
wideo: TVN24/x-news