W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy rozpoczął się proces Sławomira S., oskarżonego o zabójstwo swojego współlokatora Jacka W.
- Przyznaję się - S. odpowiedział na pytanie sędziego Sławomira Ciężkiego.
Dramat rozegrał się w nocy z 14 na 15 sierpnia 2013 roku w mieszkaniu przy ul. Kaszubskiej w Bydgoszczy, które S. udostępniła jego znajoma Ewa R. Nie było gazu ani prądu. S. trafił tam, jak sam przyznaje, z powodu swojego nałogu.
Czytaj: Zwłoki mężczyzny zawinięte w dywan. Kolejne zabójstwo w Bydgoszczy?
- Od 20 lat piję - wyznał. Dodał, że nie zawsze tak było. Ma licencjat ze studiów w dziedzinie obronności. Pracował w straży pożarnej i w bydgoskim Zachemie. Gdy stracił pracę, zaczął zbierać puszki. Ma dwójkę dzieci, z żoną się rozstał. Zamieszkał u swojej przyjaciółki Hanny. Gdy się od niej wyprowadził, trafił do kamienicy przy Kaszubskiej.
W lipcu ubiegłego roku zamieszkał z nim Jacek W., znajomy Ewy R. - Podzieliliśmy się obowiązkami. Raz on napełniał butlę z gazem do kuchenki, raz ja. Podobnie z płynem do naczyń, papierem toaletowym i z alkoholem.
W. był blacharzem, pracował w Łochowie. 14 sierpnia jak zwykle wrócił z pracy do mieszkania przy Kaszubskiej. Po drodze w melinie kupił spirytus.
- Piliśmy do późna - relacjonuje S. - W pewnym momencie W. powiedział o mojej matce, która pracowała w zakładzie karnym, że była k... Pamiętam, że W. chwycił nóż, który leżał na stole - mówi. - Wściekłem się, bo moja matka zmarła w ubiegłym roku. Wciąż przeżywałem jej śmierć. Ze skrzynki po owocach, w której były narzędzia, wyjąłem klucz francuski... Obudziłem się następnego dnia. Jacek był martwy.
Czytaj: Zwłoki mężczyzny w centrum Bydgoszczy. Zatrzymany 44-latek zabił?
Przez następnych kilka dni S. próbował pozbyć się ciała, ale - jak zaznacza - te próby kończyły się tym, że zasypiał pijany. Ze skupu złomu przy ul. Pomorskiej wypożyczył nawet specjalny wózek. Okazało się jednak, że nie mieścił się w drzwiach klatki schodowej. Postanowił ostatni raz się upić i popełnić samobójstwo. Od tej myśli odwiedli go bliscy.
Biegli, którzy badali zwłoki W., stwierdzili, że zmarł od ciosów nożem i tych zadanych kluczem francuskim. S. grozi 25 lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »