Co teraz się stanie?
- Na unieważnieniu przetargu stracimy trzy miesiące. Nikt nie da też gwarancji, że kolejne oferty nie będą droższe - mówi wiceburmistrz Tomasz Kosiński.
Sytuacja wydaje się patowa, choć pewnym rozwiązaniem jest dołożenie, decyzją rady miasta, pieniędzy w budżecie tak, by kwota zabezpieczona na wykonanie inwestycji wyniosła 5 mln 770 tys. zł, czyli tyle, ile najniższa oferta w przetargu. Komisja budżetu nie ustosunkowała się na razie do takiej propozycji, spotyka się dopiero we wtorek po świętach.
Nawet jeśli rada zapewni dodatkowe 670 tys. zł, to pieniądze te niekoniecznie będą wydatkowane. Wiceburmistrz planuje obciąć koszty tam, gdzie się da. Prowadzone są rozmowy z powiatem i zarządem dróg wojewódzkich o negocjowaniu - bardzo wysokich - opłat za zajęcie pasa drogowego w trakcie wykonywania inwestycji. Projekt kompleksowego uregulowania gospodarki ściekowej obejmował też porządny remont niektórych ulic.
- Procedury unijne przewidują, że po rozkopaniu drogi należy jedynie odtworzyć jej nawierzchnię - wyjaśnia wiceburmistrz Kosiński. - Chcieliśmy zrobić porządek z drogami, ale jeśli zmuszą nas do tego oszczędności, będzie trzeba zdecydować się na minimum.