Wybrani inżynierowie z bydgoskiego Zachemu mają wkrótce pracować w głównej fabryce BASFA w niemieckim Ludwigshafen. Są zatrudnieni w bydgoskim zakładzie TDI (surowiec używany m.in. w produkcji tworzyw sztucznych), którego produkcja i technologia mają być własnością giganta chemicznego zza Odry.
Minister pomoże? Minister liczy straty
Tymczasem związkowcy z bydgoskiego Zachemu, po półtorarocznych staraniach, spotkają się wreszcie z ministrem skarbu. Ma do tego dojść w najbliższy piątek.
- Liczymy, że minister nam pomoże - mówi Andrzej Werner, szef zakładowej Solidarności. - Nikt tutaj nie wierzy, że nic już nie da zrobić. Nie dajemy za wygraną, choć po zorganizowanym 8 listopada proteście przeciwko likwidacji firmy i w obronie miejsc pracy, jesteśmy teraz po kolei wzywani przez policję. Wcześniej niektórzy działacze związkowi otrzymali upomnienia od pracodawcy.
Skarb Państwa ma 36 proc. udziałów w Ciechu, który jest właścicielem Zachemu. Mikołaj Budzanowski, minister skarbu, pisze (korespondencja do europosła Janusza Zemke), że resort robi, co może, by złagodzić bolesne skutki restrukturyzacji dla pracowników Zachemu: "Jednak od 2008 roku spółka przynosi straty, a dofinansowanie jej w takiej wysokości, jakie ma potrzeby, zagroziłoby całej grupie kapitałowej Ciech. Prowadziliśmy rozmowy z polskimi spółkami z branży chemicznej, ale nie wyraziły zainteresowania zakupem bydgoskiej firmy. Także Ciech szukał dla niej inwestora, również bez skutku" - pisze Budzanowski.
Minister zaznacza też, że na budowę nowej instalacji TDI, obecna jest za droga w utrzymaniu, potrzeba ok. 3 mld zł, a zdobycie takich pieniędzy nie jest realne. Rynek chemiczny został zaś zdominowany przez takie firmy, jak m.in. niemiecka BASF, która ma koszty produkcji o 40 proc. niższe niż Zachem.
Związkowcy i pracownicy Zachemu cały czas dziwią się jednak, dlaczego BASF kupując jego technologię i produkcję TDI (co w praktyce oznacza zamknięcie tej instalacji i likwidację 100 miejsc pracy), nie inwestuje w Bydgoszczy, a w Środzie Śląskiej, gdzie zamierza zatrudnić 400 osób.
Katalizatory to przecież co innego
- Budowa nowego zakładu dla katalizatorów samochodowych na południu Polski nie jest w żadnym stopniu powiązana z przejęciem TDI bydgoskiego Zachemu - wyjaśnia Wojciech Krzywicki, przedstawiciel polskiego oddziału firmy BASF. - Wybór miejsca budowy przeprowadzony został całkowicie niezależnie od innych transakcji. BASF nie podał nam jeszcze szczegółów dotyczących zatrudnienia bydgoskich specjalistów w fabryce Ludwigshafen.
