Tablica miała być wyrazem sprzeciwu wobec decyzji radnych PO i SLD, którzy zdecydowali, że przeprawa nad Brdą ma nosić nazwę "Most Uniwersytecki".
Zdaniem prawicowych środowisk tamta decyzja była niemal zdradą i patronem mostu powinien być prezydent Lech Kaczyński, co zresztą radni w uchwwale intencyjnej postanowili w 2010 roku.
Tablicę na moście zawiesił Bogdan Dzakanowski, kiedyś związany z Bydgoską Ligą Rodzin, dziś szef Bydgoskiej Bramy Porozumienia.
Ubiegłoroczne postępowanie w sprawie tablicy policja umorzyła, a Dzakanowski odebrał tablicę z komisariatu policji.
Przeczytaj także: "Most im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - tablica odebrana z komisariatu [wideo, zdjęcia]
Pod koniec stycznia tablica jednak znów zawisła na moście. Tym razem, jak twierdzi Bogdan Dzakanowski, umieszczona tam przez "nieznanych sprawców".
Wczoraj działacz został ponownie wezwany na Komisariat Policji Szwederowo. - Powiedziałem, że dopóki nie zostanie zmieniona kwalifikacja prawna czynu, nie zamierzam zeznawać - informuje Dzakanowski.
Chodzi o to, że policja powołuje się na artykuł 63a Kodeksu Wykroczeń, który mówi: "Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny". Zdaniem Dzakanowskiego tablica to znak drogowy, a nie plakat czy afisz.
Zapowiada też, że rozpoczyna poszukiwania tablicy. - Jeśli się nie znajdzie, zawiadomię prokuraturę - dodaje Bogdan Dzakanowski. Uważa, że cała sprawa ma charakter czysto polityczny. - Szanuję policję i sądy, ale tym, co się dzieje, jestem zwyczajnie zażenowany - mówi.
Czytaj e-wydanie »