Zadbaj zimą o wilgotne powietrze w domu

W mocno nagrzanym pomieszczeniu, które na dodatek nie jest przez nas wietrzone, wilgotność może spaść nawet do 20 procent - przestrzegają fachowcy. Czyli dużo poniżej normy. Optymalną wilgotnością dla naszego zdrowia jest bowiem ta wahająca się między 40 a 60 procentami.

Jak jednak rozpoznać wroga, jeśli nie mamy w domu higrometru - przyrządu do mierzenia wilgotności powietrza? Pierwszymi objawami przesuszenia są m.in.: suchość w ustach, pasek pod powiekami; spierzchnięte usta i wysuszona śluzówkę w nosie.

Co nam grozi? Zdaniem lekarzy suche powietrze sprzyja alergii i astmie, a bakterie, wirusy i wszelakie zanieczyszczenia mają łatwiejszy dostęp do naszych oskrzeli i płuc. O litość błagają też nasze oczy. Powietrze o niskiej wilgotności podrażnia je. Poza tym suche powietrze źle wpływa na nasze samopoczucie, znacząco obniża komfort snu. Ale spokojnie, nie musimy demontować kaloryferów, by pozbyć się problemu! Na podwyższenie wilgotności powietrza jest kilka sposobów.

Co więc zrobić, by powietrze w naszym domu miało wilgotność optymalną?

Po pierwsze: wystarczy powiesić na kaloryferach specjalne nawilżacze (najlepsze są duże i płaskie - woda paruje z nich dość szybko, a to nie pozwala się zalegnąć bakteriom).

Po drugie: należy regularnie wietrzyć mieszkanie, nawet jeśli za oknem jest nieprzyjemnie.

Po trzecie: warto mieć w każdym pokoju jakąś roślinkę i to nie jedną, lecz przynajmniej kilka; rośliny doniczkowe nie tylko nawilżają powietrze ale i oczyszczają je z niebezpiecznych związków (podobno jednym z najlepszym "pochłaniaczy" jest bodziszek).

Po czwarte: można kupić a później postawić w mieszkaniu nawilżacz elektryczny, który wypuszczać z siebie będzie albo obłoczki pary bądź wodną mgiełkę.