Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadka zamachu na szefa PZU. Pruszków był w Bydgoszczy

mc
Henryk L. "Lewatywa” poprosił sędziego o pozwolenie na opuszczenie sali i powrót do celi.
Henryk L. "Lewatywa” poprosił sędziego o pozwolenie na opuszczenie sali i powrót do celi. Maciej Czerniak
W procesie o zabójstwo w 1999 roku szefa bydgoskiego oddziału PZU zeznawał były agent specjalny i windykator pruszkowskiej mafii. Mówił o powiązaniach rodzimego gangstera "Lewatywy" z "Pershingiem".

W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy przesłuchiwany był wczoraj Andrzej Z. Więzień krakowskiego zakładu odpowiadał na pytania sędziego Mieczysława Oliwy za pośrednictwem telełącza.

Jego zeznania miały rzucić światło na zagadkę śmierci w 1999 roku Piotra Karpowicza, dyrektora Oddziału Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka PZU w Bydgoszczy. Szef ubezpieczalni został zastrzelony na parkingu przed siedzibą PZU. Do dzisiaj sprawców nie ustalono, ale oskarżonymi w tym procesie są, między innymi biznesmen Tomasz G. (były dealer mercedesa) oraz niegdysiejszy gangster Henryk L. "Lewatywa".

Czytaj: Wolność nie dla "Lewatywy". Bydgoski gangster znów siedzi

Liczący 48 lat Z. jest z wykształcenia inżynierem żeglugi śródlądowej. Z jego zeznań wynika, że ma niewiele wspólnego z wyuczonym zawodem. Sędzia zapytał, czy zna "Lewatywę".

- L. znam od lat - odpowiadał na pytania sędziego. - Windykowałem jego firmę na zlecenie "Pruszkowa". Przedsiębiorstwo HPMD, które prowadził L. zajmowało się wynajmowaniem aut - wyznał wspomniawszy o powiązaniach z Andrzejem K. ("Pershingiem", bossem pruszkowskiej mafii - red.), jak ze służbami specjalnymi. Jakimi? Nie sprecyzował.

W akcie oskarżenia w tej sprawie śledczy Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie stawiają tezę, co do motywu zabójstwa Karpowicza. Według nich szef PZU został zastrzelony na zlecenie Tomasza G., któremu wielokrotnie miał udaremniać wyłudzanie odszkodowań z ubezpieczalni na powypadkowe auta. G. do pozbycia się Karpowicza miał wynająć z kolei swojego znajomego "Lewatywę" (który jeszcze w 2002 roku miał opinię głównego mózgu bydgoskiego półświatka). L. z kolei zarzuca się, że bezpośrednio zlecił zabójstwo Karpowicza Adamowi S. "Smole". W pierwszym procesie, który zakończył się w 2009 roku wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni z zarzutu dokonania zamachu na dyrektora.

Czytaj: Świadek koronny mówi o interesach "Lewatywy". W grę wchodziły miliony złotych

Adam Z. podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, którymi obciąża oskarżonych. Twierdzi, że wie bezpośrednio od Przemiła Cz., człowieka zatrudnionego u "Lewatywy", iż gangster rozmawiał ze znajomymi na temat zabójstwa: - Mogło chodzić o śmierć szefa PZU - podkreślił wczoraj Andrzej Z.

Przy okazji zwrócił uwagę na inną niewyjaśnioną od 2003 roku roku sprawę. Chodziło o podpalenie domu Agaty Kasicy, ówczesnej dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. Wtedy od ciężkich poparzeń zmarł jej mąż.

Z. twierdzi, że inicjatorem tego podpalenia miał być niejaki B. To osoba blisko związana biznesowo z "Lewatywą".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska