Jadwiga Zagozda w swoim oświadczeniu, które nadesłała do "Pomorskiej", nie ukrywa, że uczucia związane z tym wyborem ma co najmniej mieszane. Trudno nie dostrzec ironii w wyliczance tego, kim jeszcze Redzimski może być - dzisiaj nie jest posłem, ale wszystko jest przed nim, nie jest też już radnym powiatowym, lecz i to może się zmienić, nie pełni funkcji burmistrza Chojnic, "za chwilę" może jednak nim zostać...
I właśnie do tego ostatniego wątku Zagozda ma najwięcej pretensji. Swego czasu chciała kandydować na stanowisko burmistrza Chojnic, ale zarząd powiatowy Platformy prowadził inną politykę. Wolał poprzeć obecnie urzędującego burmistrza Arseniusza Finstera. To z kolei, zdaniem Zagozdy, osłabiło szanse Platformy na uzyskanie większości w radzie miejskiej. Takiej, która mogłaby kontrolować burmistrza.
Zagozda przypomina, że przygotowała się starannie do tej funkcji - miała program i chce go ulepszać w kolejnych latach.
- Moje zdecydowanie w walce o fotel burmistrza dla kandydata z PO pokazało tylko, jak silne są nieformalne związki i wpływy osób spoza partii - przypomina Zagozda. - Wszyscy byli za wystawieniem kandydata na burmistrza z PO. Pytanie, jak doszło więc do tego, że popieramy urzędującego burmistrza?
Czy nowy lider partii ma już jasną wizję na ten temat, jak to będzie teraz? Czy Platforma pokusi się o emancypację, czy będzie nadal bazować na aliansie z Arseniuszem Finsterem i jego komitetem wyborczym?
- Nie wiem - odpowiada Leszek Redzimski. - Musimy się wspólnie nad tym pochylić, a koło chojnickie musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce wykreować swojego lidera. Na razie nie ma takich decyzji, jest za wcześnie.
Redzimski dodaje, że będą wymagały uważnej analizy szanse ewentualnego kandydata Platformy i wszelkie okoliczności zewnętrzne.
Czytaj e-wydanie »