Rosjanie nie odpowiadają na zaproszenie ani na propozycję uwolnienia handlu drobiem przynajmniej w tych regionach, gdzie nie było ognisk ptasiej grypy.
Rosyjskie embargo na polskie mięso zostało zniesione dwa miesiące temu, a do dziś handel z Rosją idzie kiepsko. Zgodę na eksport do Federacji Rosyjskiej otrzymało 9 zakładów drobiarskich. W tej grupie znalazł się toruński Drosed, którego zakład niedawno spłonął. Jeśli zostanie odbudowany, Rosjanie będą musieli ponownie go skontrolować. Na przyjazd lekarzy ze Wschodu czeka ponad 60 zakładów mięsnych.
- W styczniu wysłaliśmy zaproszenie do rosyjskich inspektorów, ale na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi - informuje Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii.
Polska strona występowała także z prośbą o poluzowanie przepisów w handlu drobiem. Na razie nawet te zakłady, które otrzymały rosyjski certyfikat nie mogą sprzedawać mięsa drobiowego na Wschód. Wszystko z powodu ptasiej grypy. Polska inspekcja weterynaryjna starała się, by uwolnić handel przynajmniej w regionach, gdzie nie stwierdzono choroby. Odpowiedzi w tej sprawie także nie ma. Dlatego bardzo możliwe, że zakłady drobiarskie będą musiały poczekać do 22 marca (aż miną 3 miesiące od wykrycia ostatniego przypadku ptasiej grypy).
Wznowienia eksportu nie doczekały także Zakłady Mięsne "Polmeat" w Brodnicy, które - rzekomo z powodu pomyłki rosyjskich inspektorów - nie znalazły się na liście firm dopuszczonych do handlu z Rosją. Niedawno sąd ogłosił upadłość brodnickich zakładów. Póki co, mięso z Polski do Rosji mogą wysyłać zaledwie 4 firmy.