Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamachy w Paryżu. Siedem osób już aresztowano. Wzrasta liczba ofiar

Aleksandra Gersz AIP
Montreal. Zgromadzeni ludzie przed francuską ambasadą solidaryzują się z rodzinami ofiar
Montreal. Zgromadzeni ludzie przed francuską ambasadą solidaryzują się z rodzinami ofiar Graham Hughes
Francuska policja zatrzymała w Belgii siedem osób, które prawdopodobnie są powiązane z serią zamachów w Paryżu. Obecnie ścigany jest inny podejrzany mężczyzna, mieszkaniec Belgii, który mógł uciec z miejsca zdarzenia.

Z kolei, jak podaje Radio Zet, francuski prezydent François Hollande chce przedłużenia stanu wyjątkowego aż o trzy miesiące.

Według ostatnich danych nie żyją już 132 osoby.

Jak podaje BBC, mężczyzna, który ukrywa się przed paryską policją, wynajął czarny samochód marki Volkswagen Polo, który znaleziono przed budynkiem hali koncertowej Bataclan. Napastnicy zamordowali tam blisko 90 osób. Francuskie służby wydały międzynarodowy nakaz jego aresztowania. Napastnik to 26-letni Abdeslam Salah, który urodził się w Brukseli. Policja przestrzegła obywateli przed mężczyzną, którego określiła jako "niebezpieczną jednostkę".

Czytaj:
- To wyglądało jak atak jednostek paramilitarnych - mówi ekspert z Paryża

Łącznie serię ataków w kilku miejscach publicznych w Paryżu przeprowadziło siedmiu zamachowców, którzy działali dla Państwa Islamskiego. Trzech wysadziło się w powietrze przed stadionem sportowym Stade de France, na którym trwał towarzyski mecz piłkarski Francja-Niemcy. Na widowni siedział m.in. prezydent Hollande. W hali Bataclan dwóch terrorystów zdetonowało pas szahida z ładunkami wybuchowymi, trzeci zamachowiec został zastrzelony podczas policyjnej obławy. Siódmy mężczyzna również zginął podczas detonacji bomby. Kolejne ataki zostały przeprowadzone w dwóch barach i dwóch francuskich restauracjach.

Szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve ogłosił, że ataki zaplanowano za granicą, w Belgii, a napastnicy współpracowali ze wspólnikami we Francji. Minister powiedział także, że francuskie i belgijskie służby ściśle ze soba współpracują. W sobotę w belgijskiej gminie Molenbeek-Saint-Jean, niedaleko Brukseli, policja zatrzymała pięciu podejrzanych mężczyzn - podała belgijska telewizja. Łącznie do niedzieli aresztowano siedem osób. Policja w Paryżu ma teorię, że mężczyźni działali w kolejnej grupie napastników, której udało się uciec z miejsca zdarzenia. Belgijska prokuratura podała, że dwóch napastników to Francuzi, którzy mieszkali w Brukseli. Francuska prasa dodaje z kolei, że trzech napastników było braćmi, ale nie potwierdza tego na razie policja.
W nocy z soboty na niedzielę na wschodnich przedmieściach Paryża, w Montreuil, francuscy policjanci znaleźli czarny samochód marki Seat, którym najprawdopodobniej poruszali się w piątek terroryści. Zdaniem śledczych, porzucone auto świadczy świadczy o ucieczce kilku napastników z miejsca zamachów. Czarny seat był intensywnie poszukiwany przez francuską policję od sobotniego południa. Jak podaje francuska gazeta “The Liberation”, powołując się na paryską prokuraturę, w środku auta znaleziono kilka kałasznikowów, pięć pełnych magazynków i 11 pustych. Według policji, napastnicy, którym udało się uciec z miejsc ataków, mogli przesiąść się potem w inny samochód i uciec właśnie do Belgii.

Paryska prokuratura ogłosiła, że zidentyfikowano jednego z mężczyzn, który zginął w Bataclan. To 29-letni obywatel Francji Omar Ismail Mostefai, który pochodził z miejscowości Courcouronnes, położonej 25 km na południe od Paryża. Zidentyfikowany napastnik był już notowany przez policję w latach 2004-2006 za drobne przestępstwa, jednak nigdy nie był osadzony w więzieniu. Francuska policja podała, że mężczyzna zradykalizował się w 2010 r. Obecnie śledczy przesłuchują kilka osób z otoczenia Mostefaia, w tym jego brata i ojca. Mężczyźni mówią, że rodzina była skłócona z 29-latkiem i nikt nie wiedział o jego radykalizacji. W niedzielę zidentyfikowano także ciało drugiego terrorysty z hali koncerowej Bataclan, jednak nie podano jeszcze jego tożsamości.
Przy ciele jednego z napastników, który zaatakował stadion Stade de France, znaleziono syryjski paszport. Co najmniej jeden z zamachowców był uchodźcą, który przybył do Europy wraz z innymi uciekinierami z Syrii. Jak podaje BBC, serbskie władze poinformowały, że jeden z mężczyzn przekroczył macedońską granicę i był tam zarejestrowany jako syryjski uchodźca. Inny dostał się UE przez grecką wyspę Leros - podali greccy śledczy.

- Ta historia potwierdza obawy wielu specjalistów, że z ogarniętej wojną domową Syrii uciekają nie tylko ci, którzy chcą chronić swoje życie, ale także dżihadyści - powiedział grecki minister obrony Panos Kammenos po nadzwyczajnym spotkaniu greckiego gabinetu pod kierownictwem premiera Aleksisa Tsiprasa. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przypomniał jednak w niedzielę, że za zamachy odpowiedzialni są kryminaliści, a nie ludzie uciekający z krajów ogarniętych wojną. - Chciałbym przypomnieć tym, którzy chcą zmienić nasza politykę imigracyjną, żeby podeszli do tego poważnie i nie reagowali w sposób, jakiego nie lubię - mówił szef europejskiej instytucji, cytowany przez agencję informacyjną Reuters.

Piątkowe ataki w Paryżu to największe i najbardziej krwawe zamachy od 2004 r., kiedy eksplozje w pociągach w Madrycie zabiły 191 osób. Za ten atak odpowiedzialna była lokalna komórka Al-Kaidy. Do ataków w Paryżu przyznało się Państwo Islamskie, które ogłosiło, że Francuzi nie zaznają spokoju, dopóki nie zaprzestaną nalotów na bazy ISIS w Syrii. Francuski premier Manuel Valls powiedział jednak, że francuskie siły powietrzne wciąż będą bombardować Państwo Islamskie, które określił jako dobrze zorganizowanego wroga. Prezydent François Hollande ogłosił we Francji stan wyjątkowy - seria ataków we francuskiej stolicy była najgroźniejszym atakiem we Francji od II wojny światowej. "To akt wojny" - powiedział w sobotę francuski prezydent i zapowiedział, że planuje przedłużyć stan wyjątkowy w kraju o trzy miesiące.

Wybuch paniki na placu republiki w Paryżu, kilka osób rannych. wideo: CNN Newsource/x-news

Co najmniej kilka osób zostało rannych w wyniku wybuchu paniki, do którego doszło w centrum Paryża. Chwilę później na miejscu pojawiły się uzbrojone jednostki policji i wojska. Panika wybuchła wśród setek osób zebranych na placu Republiki w Paryżu, by upamiętnić ofiary piątkowych zamachów terrorystycznych. Według policji, przyczyną był najprawdopodobniej dźwięk wybuchających petard.
Do podobnych wybuchów paniki miało także dojść w innych miejscach w stolicy Francji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska