- Zamek w Nowym Jasińcu jest w każdym przewodniku po naszej Ziemi Koronowskiej - mówił wzburzony mieszkaniec wsi. - To dlaczego jest w tak fatalnym stanie?! I nikt o niego nie dba?! I straszy tablica: Teren prywatny, wstęp wzbroniony!? Przyjedźcie, zobaczcie!
Król Jagiełło tu był
Do XIV wieku nad jeziorem Zamkowym stał drewniany gród książąt pomorskich. A kiedy tereny graniczne opanowali Krzyżacy, stanął tu zamek murowany. Wiele razy przechodził z rąk do rąk, był palony i plądrowany. Krzyżacy odbudowali zamek w połowie XV wieku, by ćwierć wieku później sto lat później stracić go na rzecz Polski. W czasach zaboru pruskiego warownię przebudowano na zbór ewangelicki. Kiedy w roku 1846 w pobliskim Serocku wzniesiono kościół ewangelicki, zamek w Nowym Jasińcu popadł w ruinę. I jest nią do dziś. Znaleźć go można w każdym przewodniku po pięknej Ziemi Koronowskiej.
- To ważny dla nas zabytek - mówi Grzegorz Myk z Punktu Informacji Turystycznej przy koronowskim rynku. - Niestety, na stan samego zamku wpływu nie mamy. Jest w rękach prywatnych.
Przeczytaj również: Nowy Jasiniec. Dęby Leona umierają stojąc
Warto wiedzieć, że w roku 1433 w Nowym Jasińcu był król Władysław Jagiełło i tu właśnie podpisał z Krzyżakami wstępne porozumienie w sprawie pokoju. Grzegorz Myk chciałby, by w Nowym Jasińcu, przy szosie, stanął obelisk upamiętniający wizytę króla Jagiełły.
Miało być cacy, a nie jest
W roku 2003 nabywcą obiektu został warszawski architekt Artur Miernik. - Kupiłem ten zamek, by go odbudować - mówił. - Mam juz zgodę konserwatora zabytków na dokonanie rekonstrukcji piwnic i parteru. Chcę, by zamek ożył. By w piwnicach, gdzie mury są grube na 4,5 metra, powstała całoroczna kawiarnia, na parterze muzeum i małe lokum dla mnie. Chcemy osuszyć mury, bo są w fatalnym stanie, stawiając nad nimi dach...
Co zrobił dotąd Artur Miernik, właściciel zamku w Nowym Jasińcu? - Uporządkował teren i rozpoczął badania archeologiczne. Zgodziliśmy się na wykonanie zadaszenia obiektu, ale do finalizacji przedsięwzięcia nie doszło. Niestety, korona murów niszczeje i są one w coraz gorszym stanie - powiedziała nam wczoraj Iwona Brzozowska, kierownik bydgoskiej delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Właściciel zamku wystąpił w zeszłym i tym roku o finanse do resortu kultury. Niestety, nie dostał ani grosza. - Złożyłem w ministerstwie odwołanie - powiedział nam wczoraj. - Na początku marca u konserwatora zabytków rozstrzygnie się, czy dostaniemy pieniądze na kontynuację przerwanych w roku 2012 prac archeologicznych na przedzamczu - mówi archeolog Robert Grochowski.
Czytaj e-wydanie »