Badania poznańskiego stowarzyszenia Pomost wywołały spore zamieszanie w Sitnie. O tym, że odbywa się ekshumacja szczątków wieść rozeszła się szybko. Na działkę przy drodze Golub-Dobrzyń-Kikół co chwilę podjeżdżały samochody ciekawych mieszańców.
Dla miejscowych istnienie prowizorycznego grobu na polu nie było zaskoczeniem. - Ludzie o nim opowiadali - mówi napotkana we wsi starsza kobieta. W Sitnie i okolicach nadal bowiem żyje wiele osób, które pamiętają wojnę, np. Tadeusz Bożejewicz.
- Mój tata wtedy tam mieszkał - Bogdan Bożejewicz wskazuje w stronę zabudowań przy byłej szkole. Tadeusz Bożejewicz (rocznik 30), gdy kończyła się II wojna światowa miał 15 lat. - Byłem za młody, ale mojemu starszemu bratu, który już nie żyje i innym mężczyznom, sołtys kazał pogrzebać tych Niemców - wspomina pan Tadeusz.
Przeczytaj również: Zabili dyrektora szpitala psychiatrycznego w Świeciu oraz około 1350 pacjentów, także dzieci. Miasto upamiętni ten mord
23 stycznia 1945 r. było minus 22 stopnie i ziemia od kilku dni tak zmrożona, że nie dało się wykopać mogiły. Dlatego ciała pomordowanych zakopano w starej żwirowni, której ściana później runęła, zasypując je jeszcze dokładniej. Dodatkowo na działce składowano ziemię pobieraną przy budowie drogi.
- Od zakończenia wojny minęło prawie 70 lat. Trzeba te sprawy w końcu uporządkować - mówi regionalista Piotr Orfin i dodaje: - Zajmuję się tym, bo mnie to interesuje. Nie jestem archeologiem, tylko inżynierem górnictwa naftowego i kapitanem żeglugi wielkiej.
W nieformalnej grupie entuzjastów regionalistów, którzy odkrywają białe karty lokalnej historii, są jeszcze: historyk Ryszard Kowalski, leśniczy Jacek Cybulski i policjant Tomasz Stefański. - Spędzamy czas, szukając takich miejsc, jak to w Sitnie. Wiedza pozostaje w ludziach, choć czasami mają problem ze wskazaniem konkretnej lokalizacji.
O tej w Sitnie regionaliści dowiedzieli się od mieszkańca Edwarda Lewandowskiego. Załatwili wszystkie potrzebne zgody, ekshumację pozostawiając specjalistom z Pomostu.
Żołnierze, których szczątki odnaleziono w Sitnie, 20 stycznia 1945 r. wycofywali się z okolic Sierpca, praktycznie bez snu. Zmęczeni. Tutaj prawdopodobnie zatrzymali się na noc, zostali zaskoczeni przez Rosjan i wystrzelani. - Opis, w jaki sposób tego dokonano, jest przerażający. Niektórych żołnierzy zdejmowano z drogi, bo byli rozjechani przez czołgi. Jedna spośród tych osób to Rosjanin - wolontariusz w armii niemieckiej, prawdopodobnie rozerwany przez pojazdy, tak, jak to robili Indianie - opowiada Piotr Orfin.
Ostatecznie w Sitnie fachowcy odkryli szczątki dziewięciu żołnierzy. Znaleźli też jeden dość dobrze zachowany nieśmiertelnik z numerem, dzięki czemu wiemy, że pomordowani pochodzili z 542. Dywizji Grenadierów Ludowych. Być może zostanie podjęta próba identyfikacji szczątków jeszcze dwóch osób, ponieważ jest też drugi nieśmiertelnik, ale mało czytelny. A także, największe zaskoczenie, złoty łańcuszek z krzyżykiem i obrączką, na której wygrawerowano datę ślubu i imię.
Szczątki w trumnach będą przewiezione na specjalny cmentarz pod Szczecinem. Na kwaterze zapewne pojawi się napis, że spoczywają w niej niemieccy żołnierze, którzy zginęli 23 stycznia 1945 roku w Sitnie.
Czytaj e-wydanie »