- Od kilku dni obserwujemy to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii. Dlaczego młodzi ludzie wychodzą na ulice, palą samochody i grabią sklepy?
- Bo mają ogromną chęć posiadania dóbr materialnych. Nie doszukujmy się w zamieszkach podłoża ideologicznego czy rasowego. Ci ludzie po prostu nie mają innych celów w życiu. Zamiast dwudziestocalowego telewizora, chcą mieć pięćdziesięciocalowy. Marzą im się nowe buty czy inne gadżety. I po prostu je biorą. To, co w tej chwili dzieje się na ulicach brytyjskich miast, można nazwać anarchią. Młodzi ludzie poczuli swój moment i czują, że to oni stanowią w tym momencie prawo.
To 32-letnia Monika Kończyk z Koronowa wyskoczyła z okna w Londynie!
- Zamieszki w Londynie rozpoczęły się po tym, jak policja w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zastrzeliła 29-letniego Marka Duggana. Czy to była iskra, która podpaliła lont?
- Na pewno bezpośrednią przyczyną rozruchów była śmierć człowieka, chociaż moim zdaniem nie jedyną. Cała sytuacja wymknęła się w pewnym momencie spod kontroli. Obecne zamieszki nie mają już nic wspólnego z tamtym incydentem.
- Pojawiły się też komentarze, że brytyjska policja nie poradziła sobie z rozruchami na ulicach.
- Zgadzam się. Policja nie wie, jak sobie dać z tym radę. Zamieszki ją zaskoczyły, bo skala incydentów jest niespotykana. Do tej pory większość miała tło rasowe. Ale z drugiej strony, ostrożność policji może brać się stąd, że służby chcą zminimalizować straty. Trudno przewidzieć, co by się działo, gdyby policja zaczęła strzelać w stronę napastników. Sprowadzenie wojska z kolei oznaczałoby słabość policji. Nie rozumiem jednak opinii, że brytyjska policja powinna dać radę, bo ma doświadczenie w walce z chuliganami na stadionach. To inni ludzie, inne zjawisko.
Zdjęcie Polki wyskakującej z okna na okładkach największych gazet
- Ale państwo i tak musi znaleźć sposób na rozruchy. Za rok Wielka Brytania organizuje igrzyska olimpijskie.
- To jest spore zmartwienie tego kraju. Służby szkolą się na wypadek zamachów terrorystycznych, ale może okazać się, że będzie trzeba sobie poradzić z równie dużym zagrożeniem właśnie z takiej strony.
- Czy podobne zamieszki zagrażają polskim miastom?
- Nie sądzę, że może dojść u nas do podobnych sytuacji. Wielu uczestników zamieszek w Wielkiej Brytanii nigdy nie chodziło do szkoły. Ich rodzice i oni sami nie mają nawyku pracy. Poza tym, to kraj ogromnej wolności. Nie ma dowodów osobistych ani obowiązku meldunku. Łatwiej schować się w tłumie.