Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaostrzenie strajku w Szpitalu Zakaźnym w Toruniu. Lekarze odeszli od łóżek pacjentów

Magdalena Stremplewska, Radio GRA
fot. Lech Kamiński
Spełnia się czarny scenariusz. Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Toruniu rozpoczęli strajk ciągły. Zapowiadają, że będą protestować do osiągnięcia swych żądań.

Od łóżek pacjentów odeszła połowa lekarzy. Osiemdziesięcioma chorymi od rana do popołudnia opiekuje się dziesięciu medyków pracujących na kontraktach.

Pacjenci są bezpieczni
Pacjenci i ich bliscy na razie nie odczuwają skutków protestu.
- Obawiałem się, że w związku ze strajkiem nie będę dzisiaj przyjęty, ale nie było z tym problemu. W izbie przyjęć wszystko działa bez problemów - stwierdza Andrzej Kopeć.

- Przywiozłem do szpitala znajomą z dzieckiem, bo dostała pilne skierowanie na badania. Jeszcze nie wiadomo, czy zostanie na oddziale. Ale jeśli tak będzie, to mam nadzieję, że lekarze dobrze zaopiekują się małą, bo jeśli oni nie pomogą, to kto? - dodaje Roman Chmielewski.

- Nasi pacjenci są pod dobrą opieką ordynatorów, a my deklarujemy, że w nagłych przypadkach i sytuacjach zagrożenia życia nie odmówimy pomocy - zapowiada jedna ze strajkujących lekarek.
Jak długo jednak dziesięciu medyków da radę pracować za dwudziestu?

- Sytuacja jest opanowana, bo strajkujący lekarze popołudniami normalnie dyżurują. Za jakiś czas przeciążeni mogą się jednak poczuć ci, którzy w ich zastępstwie pracują do południa. Ale damy radę, o ile nie wybuchnie jakaś epidemia. Wtedy być może trzeba będzie pomyśleć o zmianach w strukturze szpitala. Na razie mamy obłożenie na średnim poziomie i wszystko jest pod kontrolą - wyjaśnia Elżbieta Strawińska, dyrektor WSOZ.

Nie mogą się dogadać
Konflikt w szpitalu zakaźnym trwa od dwóch lat. Zaostrzył się kilka miesięcy temu, gdy członkowie trzech związków zawodowych działających w placówce zażądali podwyżek.

Po kilkutygodniowych rozmowach, dwa z nich - "Jedność" i Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych - zgodziły się na 10-procentowe podwyżki.
Medycy pozostali nieugięci. Oferta dyrekcji dla lekarza z drugim stopniem specjalizacji oznacza pensję wyższą o ok. 600-660 zł brutto. Lekarze chcą minimum tysiąca złotych. Zdaniem Strawińskiej, szpitala nie stać na taką podwyżkę. Medycy nie przyjmują tego do wiadomości i zarzucają dyrekcji, że celowo fałszuje finansowy obraz placówki, by nie dać im odpowiednich podwyżek.

- Nie możemy teraz odpuścić, bo tak naprawdę domagamy się jedynie dobrej, godnej płacy za rzetelną pracę oraz szacunku dla nas, naszych rodzin i pacjentów - mówi Małgorzata Płocka, dermatolog ze szpitala zakaźnego.

Kontrakty nie są w cenie
Wyjściem miała być zmiana formy zatrudnienia, która dałaby lekarzom wyższe zarobki. Elżbieta Strawińska zaoferowała im przejście z umów o pracę na kontrakty ze stawką 40 zł za godzinę pracy w dni robocze i 55 zł w dni świąteczne.

Na to jednak medycy też nie chcą się zgodzić. - Nasi koledzy w szpitalu na Bielanach dostają na kontraktach odpowiednio 50 i 70 zł. Propozycja dyrektor Strawińskiej jest więc nie do przyjęcia - mówi Dorota Kasztelowicz, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w WSOZ.

Z każdym dniem strajku niepracujący lekarze tracą ok. 100 zł. Kiedy zakończą akcję? Nie wiadomo. Obie strony konfliktu zapowiadają, że są otwarte na porozumienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska