https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zapał mija

JANINA PARADOWSKA
Nie widać jakoś zapału posłów do podjęcia decyzji o wcześniejszych, czerwcowych wyborach parlamentarnych. Taka okazja była i minęła.

     _
     Stworzył ją wniosek o wotum nieufności dla ministra skarbu Jacka Sochy, z którym premier Marek Belka gotów był powiązać wotum zaufania dla całego gabinetu. Nie trzeba byłoby wówczas zbierać 307 głosów, co dziś wydaje się prawie niemożliwe. Wystarczyłoby 231, a więc poprzeczka byłaby ustawiona znacznie niżej. Tymczasem wniosek upadł gładko, bez mobilizacji opozycji, właściwie bez historii. Czy mamy więc wierzyć, że rzeczywiście ktoś w tym parlamencie myśli o wcześniejszych wyborach?
     Wierzyć raczej nie powinniśmy. Nie ma dziś takiego ugrupowania, które może powiedzieć, że nie woli jesieni. PO woli jesień, gdyż w sondażowych notowaniach nastąpiło zachwianie. Od pewnego czasu Platforma zaczęła przeżywać kryzys. Raz dwa punkty do góry, raz dwa w dół. Nawet jeżeli dość sensacyjny sondaż CBOS dający pierwsze miejsce PiS jest wypadkiem przy pracy badaczy społecznych nastrojów, co jest bardzo prawdopodobne, to notowania partii braci Kaczyńskich rosły i wiadomo było, że kampania wyborcza będzie jej sprzyjać, zwłaszcza jeżeli połączona zostanie z wyborami prezydenckimi. Wówczas to w sposób naturalny Lech Kaczyński "podciągnie" całe ugrupowanie. Jaki powód do pośpiechu ma Liga Polskich Rodzin, która nie jest ze swojej pozycji zadowolona i rozpoczyna wczesną intensywną kampanię? Na razie Polska została obstawiona wielkimi bilbordami (czy to też pomysł, by wydać na promocję partii więcej pieniędzy niż zezwala prawo wyborcze, co już PKW zarzuciła prezydenckim reklamom telewizyjnym Lecha Kaczyńskiego?). Liga ma też kłopot z grupą polityków, którzy pod patronatem Radia Maryja próbują zakładać nową partię, mającą być ich kartą przetargową w walce o miejsca na listach LPR. Ludowcy pod wodza Waldemara Pawlaka prawie już zupełnie znikli, choć wydawało się, że obecny prezes, otoczony jeszcze nimbem "chłopskiego premiera" nieco poprawi sytuację ugrupowania, któremu wizja pozaparlamentarnego bytu coraz śmielej zagląda w oczy.
     Nowa Partia Demokratyczna jeszcze nie powstała, gdyż kongres założycielski przełożono ze względu na narodową żałobę po śmierci Jana Pawła II. Socjaldemokracja Polska nie może ciągle złapać oddechu. Na razie Marek Borowski powstrzymał się od deklaracji o kandydowaniu na prezydenta. SLD ciągle dyskutuje, choć nie bardzo wiadomo o czym. Im bardziej dyskutuje, tym notowania niższe. Przekonanie, że do września coś się z tych dyskusji wyłoni, jest raczej złudne. Być może zresztą SLD jest jedynym ugrupowaniem, któremu na wcześniejszych wyborach powinno zależeć. Ta partia tak naprawdę nie ma już na co czekać. Gdyby data wyborów została wyznaczona, przyszedłby czas na podejmowanie decyzji z kim ostatecznie Sojusz do wyborów pójdzie. Być może również wyjaśniłoby się, kto ostatecznie będzie kandydatem na prezydenta, choć tak naprawdę poważny kandydat jest jeden, a jest nim oczywiście Włodzimierz Cimoszewicz.
     Można więc powiedzieć, że w naszej polityce zapanował rodzaj stabilizacji na niskim poziomie. Takiej, która nikogo nie zadowala. Przedłużanie trwania Sejmu do końca kadencji będzie tę stabilizację utrwalać. Nic też nie wskazuje, by Sejm potraktował serio słowa premiera i wziął się do roboty. Sejm prowadzi kampanię i czeka się na jej apogeum, czyli ostatni miesiąc przed wyborami. Będziemy więc mieli najpewniej przedłużoną jeszcze agonię, której podobno nikt oprócz części SLD nie chce, ale do której wszyscy się jakoś tam przyzwyczaili.
     ***
     _Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska