- Przed nami, jako Komitetem Wyborczym Wyborców Michała Zaleskiego dwa tygodnie bardzo intensywnej pracy w kampanii. Mamy pomysły na to, w jaki sposób przekonać mieszkańców Torunia doświadczonego, sprawdzonego i niepartyjnego kandydata na prezydenta Torunia - obwieścił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Marcin Czyżniewski, przewodniczący Rady Miasta Torunia dwóch ostatnich kadencji, a dziś jeden czterech przedstawicieli ugrupowania Michała Zaleskiego, którzy dostali się do Rady.
Po samym prezydencie, zawiedzionym i najwyraźniej również zaskoczonym wynikiem niedzielnych wyborów, pełnej gotowości do walki raczej nie było widać. Zapytany o to, w jaki sposób zamierza przekonać mieszkańców miasta do tego, aby 21 kwietnia poszli do wyborów i zagłosowali akurat na niego, odparł:
- Dzisiaj nie będę jeszcze mówił o tym, jak. Natomiast co do tego, czy brać udział, to zawsze, niezmiennie, od referendum akcesyjnego do Unii Europejskiej mówię: bierzmy udział w decyzjach, referendach, wyborach, róbmy to jak najszerzej.
Słuchając prezydenta można było odnieść wrażenie, że jego ugrupowanie nie przygotowało planu B i do drugiej tury wyborów przygotowuje się dopiero teraz. W poniedziałek Michał Zaleski zadeklarował jedynie, że nie będzie to kampania negatywna.
- Ja nie potrafię nikogo uderzać, krytykować - stwierdził prezydent. - Ja się spotykam często z takimi uderzeniami, często niesprawiedliwymi, specjalnie kreowanymi.
Gdzie Michał Zaleski upatruje główne źródło wielkiej porażki?
- Bardzo mocna, silna kampania oparta o potęgę Koalicji Obywatelskiej jako ugrupowania politycznego - odpowiedział pytany przez dziennikarzy prezydent.
Jak zauważył Tomasz Więcławski z Polskiej Agencji Prasowej, w poprzednich wyborach Michał Zaleski również konkurował z kandydatami dużych partii. W 2018 roku pokonał Tomasza Lenza z PO w pierwszej turze zdobywając 55 procent głosów. W niedzielę na prezydenta Zaleskiego zagłosowało 26 procent wyborców, zaś na radnego (Michał Zaleski startował również do Rady Miasta) raptem 400 wyborców. W 2018 roku ugrupowanie prezydenckie miało w Radzie ośmioro radnych, teraz będzie ich miało czterech. Żadnemu nie udało się zdobyć 1000 głosów. Spadek poparcia dla prezydenta i jego ludzi jest zatem ogromny.
Prezydent odparł, że głosy te przeszły do ugrupowań politycznych, których fala przelewa się przez Polskę od zeszłorocznych wyborów parlamentarnych. Analizy na temat tego, co przez ostatnie pięć lat stało się w mieście, że wybory skończyły się dla prezydenta i jego ugrupowania katastrofą, Michał Zaleski zostawił dziennikarzom.
Jeżeli 21 kwietnia Michał Zaleski przegra wybory prezydenckie, stanie się radnym najmniejszego klubu w Radzie Miasta Torunia. Czy nie zrezygnuje wtedy z mandatu? Jeżeli to już będzie wiadome, Michał Zaleski ma zebrać grupę swoich współpracowników z czasów kampanii i wspólnie z nimi zdecyduje co dalej.
Więcej informacji o wyborach samorządowych w Toruniu i okolicach znajdziesz na naszej stronie: nowosci.com.pl
