Zaprzysiężenie nowych ministrów. Premier, prezydent i ministrowie w maseczkach i rękawiczkach, a Jarosław Kaczyński nie

Ustalmy kilka faktów: Jarosław Kaczyński przyszedł na zaprzysiężenie bez maseczki, założył ją na chwilę (miał maseczkę przez pierwsze kilka minut uroczystości), potem zdjął ją, aby złożyć przysięgę i nie założył ponownie. Składał przysięgę jako drugi, po premierze Mateuszu Morawieckim.

Zapomniał? Raczej trudno zapomnieć o założeniu czegoś, co w pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 jest tak oczywiste, jak założenie butów albo płaszcza przed wyjściem z domu. Dla polityka, który spotyka się na co dzień z ludźmi, także ze współpracownikami, powinno być to czymś naturalnym. Niemal od początku pandemii maseczki noszą prezydenci w państwach sąsiednich i premierzy w innych europejskich krajach. Świetnymi przykładami są prezydentka Słowacji Zuzana Čaputová czy premierzy krajów skandynawskich.

Rękawiczek Kaczyński nie miał wcale - jako jedyny spośród obecnych na uroczystości zorganizowanej na powietrzu. Prezes nie założył rękawiczek, choć dostał je tak, jak pozostali ministrowie, tuż przed rozpoczęciem uroczystości.

To dowodzi jednego: prezes Kaczyński nie ma nawyku zakrywania usta i nosa, bo najwidoczniej nie robi tego na tyle często, aby stało się to jego odruchem, gdy znajduje się w większej grupie ludzi. No bo jak inaczej wyjaśnić to, że choć minęło pół roku od wybuchu pandemii w Polsce, Kaczyński dalej w takich momentach maseczki nie nosi?

Kaczyński ostentacyjnie lekceważy nakazy, nie pierwszy raz zresztą. Dość powiedzieć, że w środku lockdownu wjechał limuzyną na Wawel, aby odwiedzić grób brata i bratowej - śp. Lecha i Marii Kaczyńskich. Wszyscy siedzieliśmy w domach, Wielkanoc Polacy spędzili tylko w gronie domowników. Cmentarze też były zamknięte, więc świąteczne odwiedzanie grobów się nie odbyło.

Co więcej, to też nie pierwsza bulwersująca opinię publiczną sytuacja, kiedy Jarosław Kaczyński pokazuje się publicznie, na państwowej uroczystości, wraz z innymi politykami, i maseczki nie ma. Wystarczy przypomnieć 10 kwietnia, 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Na placu Piłsudskiego w Warszawie z okazji obchodów rocznicy tejże katastrofy pojawiła się delegacja prominentnych polityków PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Nikt nie miał zakrytych ust i nosa, o dystansie nie wspominając.

Tym razem sytuacja podczas zaprzysiężenia była wręcz absurdalna, gdy Kaczyński podszedł do prezydenta Andrzeja Dudy, by odebrać tekę. Prezydent rękawiczki miał, prezes nie, więc... Nie, prezes nie założył rękawiczek. To prezydent Duda zdjął prawą rękawiczkę, aby panowie uścisnęli sobie dłonie.

Jak to możliwe, że faktyczny przywódca obecnej RP daje rodakom tak fatalny przykład? Już dziś mamy ponad 2 tys. zakażeń koronawirusem, a za kilka dni - jak mówią specjaliści - będzie to kilkanaście tysięcy. W innych krajach sytuacja też jest bardzo poważna. Dość powiedzieć, że w Czechach jest stan wyjątkowy, w Paryżu ogłoszono stan maksymalnego alertu, a dynamiczny wzrost liczby zakażeń w Irlandii sprawił, że tamtejszy rząd zdecydował o podwyższeniu zagrożenia koronawirusem do trzeciego poziomu. Również Wielka Brytania odnotowuje wzrosty zakażeń.

Pandemia trwa i bardzo ważne jest, aby społeczeństwo miało jasny przekaz, jak sobie z nią radzić i w miarę normalnie żyć, pracować. A w Polsce mamy oto sprzeczny przekaz: jednego dnia Ministerstwo Zdrowia wprowadza nowe obostrzenia, zaś prezes Kaczyński lekceważy maseczki.

Jarosław Kaczyński, z racji wieku, jest seniorem, dlatego właśnie jest bardziej narażony na zakażenie i jego tragiczne skutki. Co chce swoją postawą pokazać? Być może jemu jest wszystko jedno, ale mojej mamie, wujkowi chorującemu na raka nie. Daje fatalny przykład i nic go nie usprawiedliwia.