Na nagraniu ujawnionym przez portal GazetaWroclawska.pl na początku lutego widać, jak jeden z funkcjonariuszy bije zatrzymanego stalowym łomem. Zapis kamer jest jednym z dowodów w śledztwie. Innym jest łom odnaleziony przez prokuraturę podczas przeszukania komisariatu w Cieplicach.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi obecnie bolesławiecka prokuratura. Wczoraj przesłuchano Dawida B. Drugi policjant Łukasz K. wezwanie do prokuratury dostał na dziś.
- Obaj mają ten sam zarzut: nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Pierwszy z przesłuchiwanych policjantów nie przyznał się do czynu - mówi prokurator Ewa Łomnicka. Obaj policjanci zostali zawieszeni w pełnieniu obowiązków służbowych.
- Nadal trwa postępowanie dyscyplinarne wobec tych funkcjonariuszy. Toczy się ono niezależnie od śledztwa prokuratury - mówi podinspektor Edyta Bagrowska, rzecznik jeleniogórskiej policji.
Ustawa o policji przewiduje szeroki katalog kar dla policjantów naruszających procedury i przepisy. Najsurowszą karą może być wydalenie ze służby.
Jeśli funkcjonariusze staną przed sądem, grozi im także odpowiedzialność karna. Przekroczenie uprawnień jest zagrożone wyrokiem do trzech lat więzienia.
Do awantury doszło w niedzielny poranek, 31 stycznia, na parkingu przed jednym z barów w Cieplicach. Na nagraniu widać, jak policjanci przywożą pod lokal mężczyznę, który potem wdaje się w bójkę z dwoma klientami.
Jednego z nich uderza łomem w głowę i wraca do radiowozu. Gdy napadnięci proszą policję o pomoc, funkcjonariusze wspólnie z mężczyzną z radiowozu biją ich i skuwają kajdankami. Jeden z policjantów kilkanaście razy uderza łomem zatrzymanego. Tym samym, którego używał podczas awantury w barze przywieziony radiowozem mężczyzna. Na koniec sprawca całej awantury zostaje puszczony wolno, a pobici trafiają na komisariat.
Wiadomo, że mężczyzna przywieziony przez policjantów pod bar to drobny złodziejaszek. Patrol zatrzymał go, ponieważ nie zapłacił taksówkarzowi za kurs. Poprosił on policjantów, by podwieźli go w rejon baru, skąd miał wziąć 50 zł na uregulowanie rachunku. W lokalu nikt mu nie chciał pożyczyć tej sumy. To było powodem kłótni i bijatyki. Nie wiadomo, dlaczego policjanci stanęli po jego stronie.