Zakończyła się kontrola, która miała wskazać, czy w sępoleńskim przedszkolu wobec dzieci z grupy „Biedronek” dochodziło do przemocy i używania wulgaryzmów wobec trzylatków. Takie zarzuty skierowali rodzice wobec wychowawczyni grupy, którzy poszli na skargę do burmistrza.
- Ustalenia są takie, że część zarzutów potwierdziła się, część – nie, a część jest nie do potwierdzenia – mówi burmistrz Waldemar Stupałkowski.
To nie do ustalenia
Właśnie te najpoważniejsze są nie do ustalenia według Zakładu Obsługi Oświaty Samorządowej, której gmina zleciła kontrolę. Filmy nakręcone przez rodziców dotyczące rozmów po zajęciach nie przesądzają o tym, by nauczycielka naruszyła nietykalność cielesną niepełnosprawnego dziecka ani też, by maluch usłyszał niecenzuralne słowo od wychowawczyni. Nagrania widział włodarz gminy, zależało mu jednak, by zobaczył je też psycholog z poradni psychologiczno-pedagogicznej i na ich podstawie wydał opinię. Burmistrz mówi, że to od nas dowiedział się w trakcie interweniowania, że psycholog filmu nie widział.
- Psycholog obejrzał, ale już po tej interwencji. Odmówił wydania opinii, a my na to wpływu nie mamy. Rozmawialiśmy z rodzicem i wspólnie stwierdziliśmy, że na tym sprawę zamykamy Nikt nie będzie wnosił sprawy do prokuratury – informuje Stupałkowski.
Część zarzutów się potwierdziła, część - nie. Inne są nie do potwierdzenia.
Waldemar Stupałkowski, burmistrz
Dla spokoju wypowiedzenie
Mimo że nie ma jednoznacznych ustaleń, dla wychowawczyni grupy jest przygotowane wypowiedzenie, które otrzyma po powrocie ze zwolnienia chorobowego. Kobieta ma umowę na czas określony do września, ale dyrektor przedszkola zdecydowała o wcześniejszym rozwiązaniu umowy.
- Dyrektor Małgorzata West podjęła decyzję, by zmienić wychowawczynię w tej grupie, by ustały nawet te niepotwierdzone podejrzenia wśród rodziców. By nie było już żadnych wątpliwości. Grupę „Biedronek” będzie prowadziła nowa osoba. Moim zdaniem trzeba reagować od razu – zaznacza burmistrz.
Dyrektor nie jest bez winy
Organ kontrolny ma również zastrzeżenia co do sposobu rozwiązywania problemów przez dyrektorkę GP nr 1 Małgorzatę West. Burmistrz podkreśla, że rodzice mieli uwagi już wcześniej, które zostały przedstawione pani dyrektor. Ci mieli zastrzeżenia, ze nie wsłuchuje się w te uwagi do końca. Od razu twierdzi, że sytuacja nie miała miejsca. Gdy już doszło do spotkania z psychologiem to rodzice nie byli odpowiednio poinformowani, bo przyszedł tylko jeden rodzic.
Zobacz też:
Czy trzylatkom dzieje się krzywda?
- Z mojej strony jest uwaga taka, by problemy rozwiązywać na bieżąco. Gdyby dyrektor West podjęła wcześniej inne decyzje, to sprawa by się tak nie potoczyła. Problem powinien być załatwiony na poziomie przedszkola, a nie trafiać po pewnym czasie do burmistrza – uważa włodarz gminy. Władze będą teraz obserwować, czy wszystko unormuje się po zmianie wychowawczyni.
Małgorzata West, dyrektorka przedszkola, mimo naszej prośby o ustosunkowanie się do sprawy, nie udzieliła komentarza.
