Zawisza Bydgoszcz - Olimpia Grudziądz
ZAWISZA - OLIMPIA 2:1 (1:0)
Bramki: Dąbrowski (2), Ślifirczyk (80) - Sulej (90+3).
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Jankowski, Warczachowski - Klofik (56. Wójcicki), Galdino (38. Łukaszewski), Piętka (69. Maziarz), Kot (81. Bojas) - Okińczyc, Ślifirczyk.
OLIMPIA:Wróbel - Królak (46. Gajda), Kościukiewicz, Kowalski, Ratajczak - Kryszak, Pach - Frańczak (71. Domżalski), Ruszkul, Rogóż (77. Kal) - Sulej.
Sędziował: Mariusz Korzeb (Warszawa). Żółte kartki: Łukaszewski, Ślifirczyk, Maziarz - Sulej, Wróbel, Ratajczak, Ruszkul. Widzów: 2700 (166 z Grudziądza).
To był ważny mecz dla Zawiszy. Bydgoszczanie nie mogli przegrać, ponieważ wtedy ich sytuacja stawała się dramatyczna, a upragniony awans byłby tylko w teorii. Z kolei zawodnicy Olimpii mieli większy komfort, bo ich przewaga nad grupą pościgową wynosiła 6 punktów. - Postaramy się szybko strzelić gola, bo to pozwoli nam grać spokojniej - prognozował Adam Topolski, trener Zawiszy.
Jego życzenie stało się faktem. Już jedna z pierwszych akcji zakończyła się sukcesem. Po faulu Przemysława Królaka z lewej strony boiska do piłki podszedł Cezary Stefańczyk. Posłał mocną piłkę w pole bramkowe, która wylądowała w siatce. Za chwilę obrońca utonął w ramionach kolegów. Wydawało się, że to on otworzył wynik meczu.
Muśnięcie Dąbrowskiego
- Ktoś głową przeciął lot piłki i to mnie zmyliło uniemożliwiając interwencję - tłumaczył Michał Wróbel, bramkarz Olimpii.
Graczem , który musnął piłkę był Maciej Dąbrowski. Stoper Zawiszy przyznał, że dotknął piłkę po dośrodkowaniu.
Szybko zdobyta bramka spowodowała, że bydgoszczanie cofnęli się i czekali na kontrataki. Dwa z nich mogły zakończyć się golami. Jednak Wojciech Okińczyc główkował minimalnie niecelnie oraz przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Olimpii. Wróbel odbił piłkę nogami, a dobitka Patryka Klofika była niecelna.
Optyczną przewagę mieli grudziądzanie. Częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. By sfinalizować akcję strzałem brakowało im centymetrów.
Waleczność Wójcickiego
Po przerwie miejscowi cofnęli się jeszcze głębiej, dlatego łatwiej było im wychodzić z kontrami. Kapitalnym rajdem przez całe boisko popisał się Dąbrowski. Jego podanie do Łukasza Ślifirczyka przejął Wróbel. Po kolejnej kontrze napastnik Zawiszy podwyższył wynik. - Jednak cała zasługa należy się Kubie Wójcickiemu, który zagrał mi taką piłkę, że pozostało mi tylko dołożyć nogę - stwierdził Ślifirczyk.
Pomocnik Zawiszy do końca walczył o piłkę z Jarosławem Ratajczakiem. Wygarnął mu ją spod nóg na linii końcowej i tak podał do Ślifirczyka, że ten zdobył bramkę. - Dopisało mu trochę szczęście - stwierdził bramkarz Olimpii. - Odbiłem piłkę ręką na słupek, ale ta tylko się po nim przetoczyła i wpadła do bramki. Trochę szkoda, bo jakbym sparował ją trochę mocniej, to może odbiłaby się i wyszła w pole - żałował Wróbel.
Bydgoszczanie mogli jeszcze podwyższyć wynik. Kontrę przeprowadzili Okińczyc z Wójcickim. W chwili piłkę wybił Sławomir Pach, który uprzedził Jakuba Bojasa, zapobiegając utracie trzeciej bramki.
Po meczu grudziądzanie mieli duże pretensje do sędziego. - Faworyzował gospodarzy, bo stykowe decyzje, były dla Zawiszy. Poza tym słownie nas prowokował i obrażał - zgodnie mówili zawodnicy Olimpii.
Osuch na trybunach
Na derby pofatygował się Radosław Osuch, który chce przejąć akcje Zawiszy. To była jego pierwsza wizyta.
\ Nie mogłem odmówić sobie przyjemności przyjechania na mecz kolejki - wyjaśniał "Pomorskiej". Zapytaliśmy menedżera jak przebiegają rozmowy z władzami miasta dotyczące sprzedaży akcji. - Mamy jeszcze półtorej miesiąca do zakończenia rozgrywek - tłumaczył Osuch. - To jest czas byśmy osiągnęli porozumienie. Jestem dobrej myśli, bo jest wola z obu stron - przekonywał przyszły właściciel Zawiszy.
- Mogę potwierdzić słowa pana Osucha - mówi Sebastian Chmara, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Chcemy znaleźć formułę, która zgodnie z prawem pozwoli przeprowadzić proces sprzedaży akcji - dodaje.
Wkrótce ma dojść do spotkania prawników stron, które wypracują porozumienie
.