Nie takiego początku rundy wiosennej spodziewali się wszyscy kibicujący bydgoskiemu Zawiszy. 6 punktów w pięciu meczach to wynik wysoce niezadowalający. Daleki jestem od totalnego krytykowania wszystkiego, co związane z grą drugoligowca, ale co najmniej kilka rzeczy jest do natychmiastowej poprawy.
Pierwsze - skuteczność
To najsłabszy element gry zawiszan. Bydgoszczanie stwarzają sobie za mało sytuacji bramkowych. Najbardziej razi mała liczba oddawanych strzałów, głównie z dystansu.
Trener Maciej Murawski przekonuje, że w jego zespole tylko Patryk Klofik nie boi się strzelać z każdej pozycji. Pozostali szukają lepiej ustawionych kolegów. I często to szukanie kończy się zmarnowaniem okazji. Szkoleniowcy muszą przekonać swoich zawodników, a wręcz zmusić ich, by zaczęli więcej strzelać. Inaczej trudno będzie zdobywać bramki, ponieważ stworzenie sobie klarownych sytuacji strzeleckich przychodzi niebiesko-czarnym wiosną z trudem.
W zespole musi objawić się ktoś z instynktem strzeleckiego killera, ktoś kto pociągnie za sobą pozostałych. Tylko czy jest taka osoba w drużynie?
Drugie - charakter
Odnoszę wrażenie, że zawodnicy nie do końca są zdeterminowani, w tym co robią na boisku. Cech wolicjonalnych zabrakło w meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, by utrzymać prowadzenie. Zabrakło także w ostatnim pojedynku, by pokonać Ruch Zdzieszowice. Nie odmawiam zawiszanom tego, że się starają, ale na razie nie ma to przełożenia na wyniki. Czyżby nie radzili sobie z presją? Może z tego wynika brak podjęcia ryzyka. Piłkarze bardziej dbają o to, by nie popełnić błędu i zremisować, niż postawić na jedną kartę i wygrać.
Mówi się, że mecze w II lidze wygrywa się charakterem. I coś w tym jest. W poprzednim sezonie właśnie tym elementem gros spotkań roztrzygał Ruch Radzionków. W obecnym ich śladem idzie Olimpia Grudziądz. Może warto skorzystać z tych wzorców?
Trzecie - mój dom...
Jest niepisane prawo, że zespół, który chce awansować, nie może tracić punktów u siebie. Bydgoszczanie kompletnie nie realizują hasła:,,My Home - My Castle’’. Stadion Zawiszy nie jest ich twierdzą. Rywale już przed wejściem na boisko powinni obawiać się gry na Gdańskiej. Tak niestety nie jest. Pora to zmienić!
W komentarzu do relacji z meczu internauta podpisujący się ,,Panie Darku’’ prosił, bym nie pisał, ,,...że ta drużyna może awansować, bo to kpina...’’. Niestety na razie muszę się z nim zgodzić. I swoje dotychczasowe nadzieje bardziej opieram na wierze, niż na przesłankach typowo sportowych, ale czekam na zmiany.