Zawisza rozpoczął przygotowania do meczu z bełchatowianami (sobota, godz. 18.00). To niezwykle ważne spotkanie i tylko zwycięstwo przedłuży nadzieję na utrzymanie. Do tych przygotowań bydgoszczanie przystępują jednak fatalnych humorach. Po pierwsze, w głowie muszą mieć stracone w ostatnich minutach zwycięstwo z Górnikiem Łęczna. Po drugie, wynik poniedziałkowego spotkania.
Bełchatowianie przystąpili do poniedziałkowego meczu w Chorzowie pod wodzą swojego nowego-starego trenera Kamila Kieresia. Przypomnijmy; został zwolniony 22 marca. Jego następcą został Marek Zub, który zrezygnował 19 maja. Dwa dni później Kiereś wrócił na stanowisko pierwszego trenera.
Powrót miał niezwykle udany. W meczu ostatniej szansy jego podopieczni pokonali chorzowian 4:2. Oglądając GKS miało się wrażenie, że to całkiem inny zespół niż w poprzednich spotkaniach: walczący o każdą piłkę i co najważniejsze niezwykle skuteczny. Wielkim wyczynem popisał się Arkadiusz Piech, który strzelił wszystkie gole dla zespołu z Bełchatowa. GKS po tym zwycięstwie opuścił ostatnie miejsce w tabeli i zepchnął na nie Zawiszę.
Sytuacja bydgoszczan jest bardzo zła. Niebiesko-czarni, którzy w piątek po meczu nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami, za pośrednictwem oficjalnej strony klubowej odnieśli się do zremisowanego meczu z Górnikiem Łęczna i zapowiedzieli walkę do końca o miejsce w elicie.
- Nie jesteśmy zadowoleni z remisu - stwierdził Luka Marić. - Był to dla nas ważny mecz, wiem jak bardzo potrzebujemy punktów. Każdy z meczów jest dla nas jak mecz finałowy i jeden punkt to za mało, ale mamy jeszcze trzy mecze do rozegrania. Damy z siebie wszystko i wierzymy, że osiągniemy nasz cel - zapewnił stoper.
- To my kontrolowaliśmy przebieg gry w meczu z Górnikiem - podkreślił Josip Barisić. - Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale popełniliśmy błąd w końcówce meczu, straciliśmy bramkę i dwa punkty. Wiemy, że musimy walczyć do samego końca. Przed nami trzy mecze i każdy z nich musimy wygrać - dodał napastnik.
Czytaj e-wydanie »