
(fot. fot. archiwum)
- O wszystkim zadecydowała szybko stracona bramka. Praktycznie trzy gole wbiliśmy sobie sami. Najpierw samobój, później Kosmalski dostaje piłkę od Witana i biegnie przez pół boiska i nie nikt nie potrafi go powstrzymać. A trzeci gol też nas obciąża, bo nikt nie potrafił wybić piłki z pola bramkowego. Miałem dwie sytuacje, ale Witan stał tam gdzie uderzałem. Musimy szybko zapomnieć o tym meczu, bo już za tydzień gramy ważny mecz z Elaną - powiedział pierwszy z wymienionych.
- Mieliśmy taki plan, by utrzymać remis przynajmniej do przerwy. Niestety, nie udało się go zrealizować. Straciliśmy gole po prostych błędach. Jak dostaliśmy drugiego, to ciężko było podjąć walkę. Zawisza był na fali. Taka porażka boli podwójnie, bo dla kilku z nas to był bardzo ważny mecz. Chcieliśmy pokazać się z dobrej strony, bo przecież znamy się doskonale. Marzyło się nam sprawienie niespodzianki. Taki klub jak Zawisza zasługuje na awans. My walczymy o utrzymanie - dodał Brzeziński.