Robert Dowhan po raz kolejny postanowił przypomnieć o sobie i na swój oryginalny sposób skomentował pierwsze rozstrzygnięcia w Enea Ekstralidze. Ostro skrytykował bydgoską Polonię. - Nie jest mi żal, że pożegnała się z Enea Ekstraligą - poinformował.
W najnowszym wpisie na swoim blogu opublikowanym w portalu sportowefakty.pl Dowhan argumentował: - Zamieszanie, które od początku wprowadzali działacze w Bydgoszczy, źle służyło klimatowi żużla - napisał. - Najpierw był cyrk z wyborem prezesa, później głośne zmiany personalne w klubie. Na koniec, składywęgla.pl Polonia pokazała, że duch sportu, rywalizacja do końca i godne zakończenie rozgrywek są jej obce. W ten sposób nie postępuje się ani w sporcie, ani w życiu.
Co z tą wizą?
Władzom klubu zarzucił również, że postąpiły nie fair wobec żużlowców. - Zagrania z niezapraszaniem kluczowych zawodników na mecz odbijają się nie tylko na wizerunku klubu, ale przekładają się w innych klubach na długie i skomplikowane negocjacje - dodał. - I jak tu później mówić o zaufaniu na linii klub-zawodnik. Jak zawodnik ma zaufać, jeśli polskie kluby co roku albo chcą obniżać kontrakt lub wycofują ze składu? Przykładem niech będzie sprawa Aleksa Łoktajewa. Najpierw Polonia nie pomogła mu w uzyskaniu wizy do Polski, a później - wiedząc, że nie może bez niej przyjechać do naszego kraju - wysyłała mu zaproszenie na mecz, aby naliczyć wysoką karę za niestawienie się. Wstyd panie prezesie - zwrócił się bezpośrednio do Jarosława Deresińskiego. - Na szczęście nie udał się panu ten manewr. Nie żal panu czasu straconego na negocjacje, aby zawodnik dostał możliwość występu przeciwko własnej drużynie? Jaką karę poniesie pan za obniżenie wizerunku i wiarygodności ekstraligi, a więc nas wszystkich?
Krótka pamięć senatora?
- Aż mnie zamurowało - przyznał Jarosław Deresiński. - Zapewniam, że Polonia nie nałożyła na Aleksa żadnej kary za niestawienie się na meczu, co może potwierdzić zawodnik!
Szef Polonii zapewnia, że klub pomagał Aleksowi załatwić formalności. Pisał w tej sprawie do konsulatu z prośbą o wydanie wizy, by zawodnik mógł wystąpić przeciwko Włókniarzowi. - O pomoc prosiliśmy też biuro senatora Dowhana - podkreśla Deresiński. I przypomina, że Dowhan wie najlepiej, jak długo negocjowany był kontrakt Aleksa. - To on chciał wprowadzić do umowy zapis o zakazie jego występu przeciw drużynie z Zielonej Góry. - Wtedy mu się nie udało. I gdybym był podejrzliwy, mógłbym powiedzieć, że dziwnym trafem to właśnie w meczu przeciwko Falubazowi Aleks nie mógł wystąpić, bo skończyła mu się wiza, Mimo obietnic, nikt ze strony zielonogórskiej nie pomógł w przyspieszeniu jej uzyskania. Parafrazując: "wstyd panie senatorze. Na szczęście nie udał się panu ten manewr…", bo już wcześniej uzgodniliśmy z menedżerem Aleksa, że w tym meczu zawodnik nie wystąpi.
Kto bardziej szkodzi?
Szef Polonii nie żałuje też decyzji o zmianach w składzie. - Jako pierwsi mieliśmy odwagę powiedzieć "stop" spirali zadłużania się klubów żużlowych. Nie chcieliśmy dalej udawać, że mamy szansę na utrzymanie i okłamywać kibiców. Czy to szkodzi środowisku żużlowemu? - pyta. - To postawa tych, którzy twierdzą, że zawodnikowi należą się pieniądze (o jakich przeciętny Polak może tylko pomarzyć), bez względu na jego zaangażowanie i wyniki psuje i zabija żużel w Polsce!
Czytaj e-wydanie »