20-letnia Klaudia K. i jej partner Mirosław K. mieszkali razem w Boguszowie - Gorcach. Feralnego dnia zostali zaproszeni na imprezę przy ul. Św. Józefa 2 na wałbrzyskim Sobięcinie. Zjawili się tam już o godz. 14.00. Było jeszcze kilka osób, muzyka, alkohol, jak to na imprezie.
Do dramatu doszło tuż po godzinie 23.00. Mirosław K. miał się zdenerwować, że jego dziewczyna poświęca więcej uwagi swojemu rówieśnikowi, Oskarowi C. Zaczął czynić wyrzuty partnerce i zaczepiać Oskara C., mieszkańca Szczawna - Zdroju. Ten jednak zdecydował się nie wdawać w awanturę z 44-latkiem i wyszedł na zewnątrz.
Wtedy dziewczyna usiadła na parapecie okna na 2 piętrze, ale przerzuciła nogi na zewnątrz. Para spierała się jeszcze. - W pewnym momencie Mirosław K. podszedł do Klaudii K. przytulił ją, po czym wypchnął z okna. Nie udzielając jej pomocy, uciekł z miejsca zdarzenia. "Tak mi jakoś wyleciała przez okno" powiedział w czasie przesłuchania - mówi Marcin Witkowski, Prokurator Rejonowy w Wałbrzychu.
Jak dodaje, śledczy są przekonani, że mężczyzna celowo wypchnął kobietę i nie udzielił jej pomocy. Choć on sam twierdzi, że kocha 20-latkę i feralnego dnia poszedł zobaczyć, co z dziewczyną, a następnie wezwał pogotowie. Uciekł z miejsca wypadku przed przyjazdem karetki, bo się wystraszył.
Tej wersji nie potwierdzili jednak pozostali uczestnicy imprezy, którzy wezwali pogotowie i udzielali pierwszej pomocy młodej kobiecie. W telefonie Mirosława K. nie było śladów połączenia z ratownikami. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany, a do sądu trafił akt oskarżenia o usiłowanie zabójstwa Klaudii K.
Ona sama miała sporo szczęścia. Poza złamaniem kości udowej prawej nogi i licznymi, bolesnymi stłuczeniami nie odniosła poważniejszych obrażeń, zagrażających jej życiu. Upadek z 2 piętra kamienicy, z wysokości ponad ośmiu metrów mógł się skończyć śmiercią.
W chwili zatrzymania Mirosław K. miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie, Klaudia 1, 62. Wszyscy pozostali uczestnicy imprezy również znajdowali się pod wpływem alkoholu. Niektórzy nawet nie wiedzieli, co się wydarzyło, bo poszli spać.
Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu wokandy.
