Zbigniew Stonoga tłumaczy, że nie był źródłem przecieku z prokuratury i to nie on jako pierwszy udostępnił akta ze śledztwa ws. afery podsłuchowej.
- To zrobiły służby specjalne, ja tylko opublikowałem - wyjaśnia. Stonoga tłumaczy, że upublicznił dokumenty, ponieważ kieruje nim poczucie sprawiedliwości społecznej. Pytany, dlaczego nie zaciemnił miejsc z danymi wrażliwymi, powiedział, że "nie miał na to czasu".