Prokurator generalny stwierdził na czwartkowej konferencji prasowej, że media społecznościowe powinny być przestrzenią wolności słowa. Według szefa resortu sprawiedliwości coraz więcej osób dostrzega „niepożądaną ingerencję w zamieszczane tam treści, często usuwane, choć nie naruszają polskiego prawa”. - Nierzadko ofiarami ideologicznych zapędów cenzorskich padają przedstawiciele funkcjonujących w Polsce rozmaitych środowisk, których treści są usuwane bądź też blokowane w internecie – zaznaczył Ziobro.
Minister tłumaczył, że w serwisach internetowych pojawia się też coraz więcej fake newsów. Z kolei gdy ktoś chce się przed nimi bronić, nie może dochodzić swoich praw.
Ziobro podkreślił konieczność wyważenia w nowych przepisach zarówno swobody debaty publicznej, jak i ochrony dóbr osobistych i praw osób w tej debacie uczestniczących.
Z kolei wiceminister sprawiedliwości Sebatian Kaleta stwierdził, że nadszedł czas, żeby Polska „miała regulacje chroniące wolności słowa w internecie, chroniące przed nadużyciami wielkich korporacji internetowych”. - A z drugiej strony takie, które pozwolą, z pełną kontrolą sądową, zwalczać naruszenia prawa występujące w sieciach społecznościowych – mówił.
Założenia projektu
Zgodnie z propozycją Ministerstwa Sprawiedliwości, serwisy społecznościowe nie będą mogły według własnego uznania usuwać wpisów ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczone nie naruszają polskiego prawa. W razie usunięcia treści lub zablokowania konta jego użytkownik będzie miał prawo złożenia skargi do serwisu.
Projekt przewiduje również złożenie do serwisu społecznościowego skargi na publikacje zawierające treści niezgodne z polskim prawem – z żądaniem ich zablokowania.
W obu przypadkach serwis w ciągu 48 godzin będzie musiał rozpatrzyć skargę. Jeśli wyda decyzję odmowną, będzie można zwrócić się do sądu, a ten rozpozna taką skargę w ciągu siedmiu dni. Postępowanie będzie miało całkowicie elektroniczny charakter, a prowadzone będzie przez wyspecjalizowany Sąd Ochrony Wolności Słowa, utworzony w jednym z sądów okręgowych.
Ustawa zakłada także wprowadzenie nowego instrumentu - tzw. pozwu ślepego. Ktoś, kogo dobra osobiste zostaną naruszone w internecie przez nieznaną mu osobę, będzie mógł złożyć pozew o ochronę tych dóbr bez wskazania danych pozwanego. Do skutecznego wniesienia do sądu pozwu wystarczy wskazanie adresu URL, pod którym zostały opublikowane obraźliwe treści, daty i godziny publikacji oraz nazwy profilu lub loginu użytkownika. Proponując taki pozew, projekt uwzględnia postulaty zgłaszane m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
Rozwiązania w innych krajach „mają charakter represyjny”
Wiceminister Sebastian Kaleta przedstawił dla porównania przepisy stosowane w innych państwach - głównie w Niemczech i Francji.
Jak wskazał, tamtejsze rozwiązania kładą nacisk na szybkie usuwanie treści, które uznane zostaną za naruszające prawo danego kraju, a nie na ochronę wolności wypowiedzi.
Zdaniem Kalety „regulacje te mają charakter przede wszystkim represyjny”. Jako przykład wskazał Niemcy, gdzie „portalowi społecznościowemu, który łamie prawo, grozi bardzo wysoka kara finansowa – nawet 50 milionów euro”, a o tym, czy zamieszczone treści łamią prawo, decyduje ostatecznie minister sprawiedliwości.
„Także rozwiązania przedstawione w ostatnich dniach przez Komisję Europejską w Digital Service Act skupiają się na usuwaniu niedozwolonych treści. Dlatego Polska chce przyjąć własne przepisy, skutecznie broniące konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi, by w razie sporu z portalem społecznościowym i jego użytkownikiem to sądy decydowały o ewentualnym złamaniu prawa” – czytamy na stronie resortu sprawiedliwości.
