Ogień pojawił się 11 kwietnia o poranku. Na pierwszym piętrze spał pan Dariusz z młodszym synem. Na parterze jego starszy syn Wojciech z żoną i dziećmi. O godz. 5.30 cały dom zatrząsł się podobno od wybuchu. - Wyleciały okna na parterze i pękła ściana na górze. Mieszkanie na dole wraz z przyległą piwnicą, kotłownią i garażem błyskawicznie stanęły w płomieniach. Pan Wojciech uratował swoją rodzinę przebiegając przez ścianę płomieni i wyprowadzając wszystkich na zewnątrz – czytamy w opisie zbiórki.
Z pożarem walczył trzy zastępy straży. Przyczyną był wybuch butli gazowej w samochodzie, który stał w garażu.
Wybuch zniszczył m.in.: instalację grzewczą, kanalizacyjną i elektryczną. - Nie ma światła, nie można korzystać z ubikacji na piętrze. Spłonął doszczętnie garaż i samochód pana Dariusza wraz ze sprzętem ogrodniczym niezbędnym do pracy w polu i w sadzie. Spłonęły także jego cenne nasiona, których używał do zasiewów na swoim niewielkim polu. Łazienka i kuchnia na parterze są nie do użytku, sufity i ściany są okopcone i nadpalone, a z ocalałych sprzętów wyposażenia unosi się gryzący swąd. Nie ma okien. Pan Wojciech z rodziną jest w najgorszej sytuacji, bo w wyniku pożaru stracił mieszkanie. Musi opuścić budynek do czasu odremontowania mieszkania. A jest jedynym żywicielem rodziny – czytamy w opisie zbiórki. Szczegóły znajdziesz tutaj.
