Jeszcze rok temu Toruń mógł wydawać się nawet dość bezpiecznym miastem. Policjanci rozbili jeden z najgroźniejszych toruńskich gangów i - po dwóch latach poszukiwań - postawili przed sądem jego bossa - Adama R. (ps. Renifer). W więzieniu siedzi większość jego żołnierzy.Trafili tam również przywódcy innych grup podziemia.
Spokój trwał niedługo. Przed dwoma tygodniami mieszkańcami miasta wstrząsnęła wiadomość o okrutnej, podwójnej zbrodni na Rudaku. Zabójca pozostaje nieuchwytny.
Wiadomo o nim niewiele. Był zdeterminowany i wyjątkowo bezwzględny. Najpierw w pobliżu ul. Podgórskiej zasztyletował pełniącego służbę sokistę. Zadał mu 14 ciosów w głowę, plecy i szyję. Zabrał mu broń, z której potem na ul. Strzałowej zastrzelił emerytowanego wojskowego. Motywy jego działania wciąż nie są znane. Policja nie wykluczyła hipotezy, że mógł znać funkcjonariusza SOK. Pomimo kilkudniowej obławy, do której zmobilizowano wszystkie siły policyjne, psy tropiące, a nawet wykorzystano helikopter, mordercy udało się uciec. - W sprawie nie ma przełomu - powiedziała wczoraj Lilianna Kruś-Kwiatkowska, rzeczniczka toruńskich policjantów. Nie pomogła też na razie nagroda (25 tys. zł) wyznaczona przez prezydenta miasta i komendanta wojewódzkiego policji.
Ale niewyjaśnionych zbrodni w regionie jest dużo więcej:
Egzekucja "Muńka"
W nocy z 13 na 14 listopada 1997 roku na osiedlu Koniuchy ginie 32-letni Mariusz K., ps. "Muniek" - jeden z bossów Lipna. Mężczyzna jest bardzo dobrze znany w toruńskim półswiatku. Mordercy czekają na niego pod jego domem przy ul. Kozackiej. Za spust pociągają w momencie, gdy nie przeczuwający niebezpieczeństwa "Muniek" wychodzi ze swojego mercedesa. Pada 10 strzałów. W ciele Mariusza K. lekarze znajdują 7 kul.
Wiadomo, że egzekutorów było dwóch. Niestety, zabrakło chętnych do współpracy z prokuraturą. Znajomi "Muńka" nie kryli, że miał on wielu wrogów i sporo nieuregulowanych zobowiązań.
Od razu wykluczono motyw rabunkowy. Mariusz K. miał przy sobie sporo gotówki, ale nic nie zginęło. W jego odurzającym przepychem mieszkaniu, znaleziono broń oraz notes z wykazem dłużników.
Mariusz K. był właścicielem agencji towarzyskiej przy ul. Prostej. Wraz z "Czyżykiem" - bossem grupy z Włocławka (przyjacielem bydgoskiego "Księcia") zostali oskarżeni o najazd latem 1996 r. hotel pod Włocławkiem.
Killer spod "Filmaru"
7 sierpnia 2000 r. Zamachowiec czeka na swoje ofiary pod toruńskim centrum handlowym. Grzegorz Ch. i Paweł S. wyjeżdżają akurat z parkingu. Morderca nie wyjmując karabinu z torby strzela krótkimi seriami. Potem wsiada do zaparkowanego nieopodal malucha i znika. Od kul ginie Paweł S. Z życiem cudem uchodzi jego kolega. Prokuratorzy ponoszą klęskę - żmudne śledztwo nie przynosi rezultatów.
Zamachowca nie udaje się namierzyć, ale przed sądem staje Robert G. ps. Roch, który dostarczył mu samochód. Za pomocnictwo w zabójstwie dostaje 25 lat więzienia, ale sąd odwoławczy uchyla wyrok. Ponowny proces w tej sprawie dobiega końca.
Jest pewne, że strzelanina pod "Filmarem" była efektem walki o wpływy w toruńskim półświatku. Mówi się, że egzekucję zlecił Adam R. - przywódca gangu, do którego należał "Roch", niegdyś również Grzegorz Ch. Paweł S. miał zginąć, bo nie chciał podporządkować się grupie "Renifera". Ale tylko "mówi się"...
Bomby i wybuchy
15 listopada 1998 r. Bomba rozrywa na strzępy mężczyznę idącego ul. Klonowica. Wiadomo, że ładunek miał być przeznaczony dla Adama R., który odpoczywał z kompanami w pobliskim pubie. Ginie wówczas 30-letni Lech B. (kuzyn Dawida B. - największego wroga i konkurenta R.). Bomba eksploduje mu w rękach.
16 marca 2000 r. Wybucha kolejna. Tym razem w Nowej Wsi pod Toruniem. Ładunek odrywa się od samochodu Dawida B. i zabija 14-letniego chłopca, ciężko rani jego o dwa lata starszego brata. B. mówi, że bombę podłożył "Renifer", gdyż nie chciał mu płacić haraczu. Policja nie znajduje winnych śmierci dziecka.
Zwłoki w bagażniku
23 marca 2000. W bagażniku spalonego mercedesa w podtoruńskiej Wygodzie funkcjonariusze znajdują zwłoki 39-letniego Waldemara K., powiązanego z lipnowskim światem przestępczym.
Uwikłany w nielegalny handel alkoholem, przemyt papierosów, narkotyki i kradzieże samochodów, krótko przed śmiercią zaczął się ukrywać - "ktoś" miał na niego polować.
Ktoś strzela do Mietka W.
5 maja 2000 r. Krótko przed godz. 23.00. przed blokiem przy ul. Gagarina, w którym mieszka Mieczysław W. pada kilka strzałów. Zabójca zaskakuje ofiarę i z bardzo bliskiej odległości strzela mu w tył głowy. Mietek W. ginie na miejscu.
Mężczyzna był dobrze znany toruńskim organom ścigania. Miał na swoim koncie kilka wyroków, m.in. za włamania i kradzieże. Zamieszany był również w rozboje. Współpracował podobno z wieloma grupami przestępczymi - także z tymi zza wschodniej granicy, ale z żadną z nich nie wiązał się na stałe. W "środowisku" zyskał opinię wolnego strzelca. Krótko przed zamachem wyszedł z więzienia. Dopiero zaczął odnawiać kontakty. Z "Reniferem" raczej nie byli przyjaciółmi.
Na miejscu zbrodni zamachowiec zostawia czapkę. Za zabójstwo odpowiada Zbigniew T. (powiązany z Adamem R., wykorzystywany do tzw. gospodarki czyli wyłudzeń). Ale przed sądem nie udaje się udowodnić mu winy.
Strzały w hurtowni.
8 grudnia 2000 r. Podczas napadu na hurtownię piwa przy ul. Chrobrego ginie 23-letni mężczyzna.
Dwóch zamaskowanych bandytów wpada do biura firmy i terroryzuje przebywających tam ludzi. Nagle zostają spłoszeni przez alarm. 23-letni kierowca, który akurat podjeżdża pod hurtownię, próbuje odciąć im drogę. Pada strzał. Andrzej K. umiera.
Sprawców nie zatrzymano do dziś. Policjanci zdołali zabezpieczyć czapkę i włos jednego z nich. Decyzja o umorzeniu śledztwa w tej sprawie zapada w sierpniu 2001 r.
xxx
Niewyjaśnione morderstwa miały miejsce w środowiskach, które można uznać za przestępcze. Wyjątkiem jest tu zabójstwo na Rudaku. Ale coraz więcej mamy w Toruniu niewyjaśnionych napadów i zwykłych rozbojów. To mieszkańców miasta może niepokoić bardziej niźli skutki porachunków między bandziorami.
Zbrodnie doskonałe?
Beata Korzeniewska
Najbardziej bulwersujące i wstrząsające zbrodnie w naszym regionie pozostają wciąż niewyjaśnione. Wiele wskazuje na to, że do niechlubnej listy będzie można dopisać kolejne - podwójne zabójstwo na Rudaku.
Podaj powód zgłoszenia
G
2019-05-21T23:09:25 02:00, Kwidzyniak:
Mietek W. Został zabity bo był konkurentem.
Konfidentem
K
Mietek W. Został zabity bo był konkurentem.