Na "nieludzkiej ziemi"
Był "nóż w plecy", zadany Polakom 17 września 1939 r. Wszystko, co działo się później, było konsekwencją sowieckiej agresji. 70 lat temu trzy obozy - Kozielsk, Ostaszków i Starobielsk - pełne były "zatwardziałych i nieprzejednanych wrogów władzy radzieckiej". W lutym przyszła kolej na Polaków zamieszkujących Kresy wschodnie. 10 lutego 1940 r. Sowieci dokonali pierwszej deportacji (ok. 140 tys. osób). Potem były następne wywózki. Szacuje się, że w głąb ZSRR, w czterech wielkich wywózkach, deportowano ponad milion osób. Wielu zesłanych zmarło wskutek epidemii, chorób, głodu i wycieńczenia, spowodowanego pracą ponad siły. Tylko nielicznym udało się przeżyć katorgę i wrócić po wojnie do kraju.
Spichlerze poszły z dymem

Rano bydgoszczanie ujrzeli niesamowity widok. Resztki wypalonych spichrzy pokrywała grupa warstwa lodu.
(fot. Fot. Leopold Borys)
Był piątek, 5 lutego, 1960 r. Na dworze tęgi mróz, od wschodu wiał silny wiatr. Dochodziła godz. 20.30. W jednym z pięciu stojących nad Brdą spichrzy wybuchł pożar. Ogień pojawił się u szczytu budynku. Szybko objął cały zabytkowy obiekt i przerzucił się na drugi, który pół godziny później cały stał w ogniu. Aby ratować trzy pozostałe spichrze strażacy utworzyli "ścianę wodną", a wojsko wynosiło zmagazynowane tam towary. Akcję utrudniał porywisty wiatr i silny mróz, który powodował m.in. zamarzanie prądnic w strażackich wężach. Rano bydgoszczanie ujrzeli niesamowity widok. Resztki wypalonych spichrzy pokrywała grupa warstwa lodu. Pożar gasiło 20 jednostek straży pożarnych, kilkuset żołnierzy oraz funkcjonariuszy MO. Straty były olbrzymie - w spichrzach bowiem swoje magazyny miało kilka instytucji handlowych, w tym "Arged". Z dymem poszły dwa XVIII-wieczne obiekty.
Druga rocznica śmierci
Sebastian Malinowski odszedł nagle 4 lutego 2008 roku
(fot. Fot. Wojciech Wieszok)
Historyk z wykształcenia, z zawodu nauczyciel w III LO, miłośnik dziejów Bydgoszczy i Kujaw, społecznik, autor wielu publikacji poświęconych dziejom miasta nad Brdą. Także wielki przyjaciel młodzieży, której przekazywał, w sposób jakże niekonwencjonalny, to, co wydaje się być nudne i staroświeckie - dziś mijają dwa lata od nagłej i przedwczesnej śmierci Sebastiana Malinowskiego. Zakochany w Bydgoszczy, w jej przeszłości, pragnął, by miasto odzyskało historyczne kształty. Nie ustawał w zabiegach, by przekonać, że bez zachodniej pierzei Stary Rynek nie ma duszy. W 2006 r. razem z przyjacielem Adamem Gajewskim otworzył dwa muzea - Wolności i Solidarności oraz Kanału Bydgoskiego, które w 2008 r. zostało nazwane Jego imieniem. Od 2009 r. Sebastian Malinowski patronuje również bulwarowi na Kanałem.
Dziś, w 2. rocznicę śmierci Sebastiana Malinowskiego w bazylice pw. św. Wincentego 'a Paulo odprawiona będzie msza. Początek.
godz. 18.00.